Afera w Nowym Wiśniczu. Partnerki więźniów przemycały narkotyki, strażnicy pomagali

miastoiludzie.pl 8 godzin temu

Narkotyki i telefony komórkowe trafiały za mury jednego z najcięższych zakładów karnych w Polsce. W proceder zaangażowane były partnerki osadzonych i – co bulwersuje najbardziej – także funkcjonariusze Służby Więziennej.

Śledczy z Tarnowa mówią o zorganizowanym mechanizmie szmuglu i rozprowadzania nielegalnych substancji.

Z celi kierował całym procederem

Zakład Karny w Nowym Wiśniczu to najstarsze więzienie w Polsce, w którym kary odbywają głównie recydywiści. Przebywa tam ponad 600 osadzonych, których pilnuje przeszło 200 funkcjonariuszy. I właśnie za mury tej jednostki miały trafiać narkotyki i telefony komórkowe, rozprowadzane później wśród więźniów.

Na trop procederu wpadli funkcjonariusze małopolskiej policji, zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej. Trop prowadził do zakładu karnego w Nowym Wiśniczu, gdzie – jak ustalili śledczy – działał dobrze zorganizowany kanał przemytu nielegalnych substancji.

Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Tarnowie wynika, iż mózgiem operacji miał być 39-letni osadzony, który przebywał w zakładzie karnym w związku z wcześniejszymi wyrokami. Mężczyzna miał odpowiadać za składanie zamówień w imieniu innych więźniów oraz ustalanie cen zarówno za narkotyki, jak i za samo ich dostarczenie. Śledczy z Tarnowa przyznają, iż jego kartoteka karna mieści się na kilku kartkach i obejmuje szereg wcześniejszych przestępstw.

Drugim kluczowym elementem układanki był 38-letni diler z Nowego Wiśnicza. To on – według śledczych – organizował dostawy mefedronu i innych substancji. Narkotyki nasączał na kartkach papieru A4, które następnie miały służyć rzekomo do pisania listów. W rzeczywistości były wykorzystywane przez osadzonych jako środek odurzający. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci zabezpieczyli mefedron, nasączone kartki, wagę elektroniczną i przyrządy służące do porcjowania.

Kobiety wiozły towar, strażnicy przymykali oko

Kolejną rolę w łańcuchu przestępczym odegrały partnerki więźniów. To one, jak ustalili śledczy, przenosiły „towar” w bieliźnie i przekazywały go podczas widzeń. Jedna z kobiet została zatrzymana na gorącym uczynku – w chwili, gdy wręczała narkotyki swojemu partnerowi.

Największe poruszenie budzi jednak rola funkcjonariuszy Służby Więziennej. Prokurator Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie mówi, iż jeden z nich wnosił do zakładu mefedron, który trafiał do osadzonych. Śledczy twierdzą, iż nie działał sam – zatrzymano jeszcze jednego strażnika, który miał pośredniczyć w kontaktach między więźniami a osobami na wolności, a także dostarczać telefony i karty SIM. W zamian za przysługi strażnicy mieli otrzymywać korzyści majątkowe i osobiste.

Pieniądze za narkotyki i nielegalne urządzenia trafiały – jak ustalili policjanci – na konto 24-letniej kobiety z Krakowa. Śledczy podejrzewają, iż była ona tzw. „słupem”, przez którego ręce przechodziły środki przeznaczone na opłacanie przestępczego procederu.

W sprawie zatrzymano pięć osób, w tym obu funkcjonariuszy Służby Więziennej. Wobec wszystkich sąd zastosował środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania. Śledztwo trwa – śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań.

(Smol)

Idź do oryginalnego materiału