
Marta Bilska i Mikołaj Podolski to dziennikarze śledczy, którzy od lat pracują nad wyjaśnieniem sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. 2 lipca ukaże się ich nowa książka: „Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw”.

Nowa książka autorstwa Mikołaja Podolskiego i Marty Bilskiej
— W poniedziałek koło południa byłem w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie, gdzie złożyłem pismo z naszymi najważniejszymi ustaleniami. Zależało nam, by śledczy je poznali jeszcze przed premierą książki. Nasze ustalenia windują do choćby powyżej 50 proc. szansę na znalezienie Iwony. Mamy bardzo dużo konkretów — mówi Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy, który przez wiele lat był też dziennikarzem Onetu.

Pismo z ustaleniami dziennikarzy trafiło do Prokuratury Krajowej
Pismo do prokuratury składało się z 14 punktów. Każdy z nich przedstawiał, najważniejsze zdaniem autorów książki, ustalenia na temat sprawy Iwony Wieczorek.
„Jesteśmy tym przerażeni. To wyglądało jak dywersja policyjna”
Podolski zdradza nam jeden z punktów. — Najbardziej zaniepokoił nas w całym śledztwie wątek skorumpowanego policjanta, który przewinął się w jednej z opowiedzianych nam historii. Być może ten policjant coś zataił przed swoimi przełożonymi. W książce szczegółowo opisujemy ten wątek — mówi Onetowi Podolski.
Chodzi o policjanta, który „miał przewinąć się przez sprawę Wieczorek już kilka dni po jej zaginięciu”.
Podolski nie gryzie się w język: — W książce bardzo dokładnie przestudiowaliśmy szereg błędów popełnionych przy tej sprawie przez policję. Jesteśmy tym przerażeni. To wyglądało jak jakaś dywersja policyjna.
— Czasami aż oczy wychodziły nam z orbit, gdy patrzyliśmy na to, czego w tej sprawie policjanci nie robili. Później sami na własną rękę ustaliśmy te rzeczy. Niestety na początku śledztwa praca policji została całkowicie skopana. Mogę powiedzieć, iż w tej sprawie opinia publiczna nie wiedziała o setkach ważnych informacji — mówi.
„Czuliśmy moralny obowiązek”
— Śledczy kompletnie na początku zawalili tę sprawę. A potem bardzo wiele osób zachorowało na amnezję. Jestem zniesmaczony postawą otoczenia Iwony na przesłuchaniach. Tam było tyle osób, które dostały sklerozy, iż idzie się przerazić — dodaje.
Praca nad książką trwała ponad dwa lata. — To kontynuacja naszych wcześniejszych ustaleń. Nad tą sprawą zaczęliśmy pracować w 2015 r. Najpierw był plan, iż Janusz Szostak miał z nami pisać te swoje pierwsze książki, ale nasze drogi się rozeszły. W rezultacie on napisał dwie swoje książki. My czerpiemy z części jego ustaleń.
Janusz Szostak był znanym dziennikarzem śledczym i prezesem Fundacji Na Tropie. Napisał dwie książki na temat zaginięcia Iwony Wieczorek. Zmarł w 2021 r. — Można powiedzieć, iż chcemy po nim dokończyć tę robotę. Czuliśmy moralny obowiązek, by skończyć tę sprawę — komentuje Podolski.
„Zrobią ze mnie drugiego Tomasza Komendę”
Rozmówcę Onetu do napisania książki skłoniła jeszcze jedna kwestia. — Przyczyniło się do tego wszystko, co działo się pod koniec 2022 r. Wtedy dopiero zrozumiałem, jak bardzo ta sprawa potrafi niszczyć wiele żyć ludzi, którzy nie byli związani z Iwoną. Przez życia podejrzewanych przechodził prawdziwy tajfun. Myślę, iż także i z tego powodu ta sprawa zasłużyła na wyjaśnienie.
Pod koniec 2022 r. zarzuty mataczenia w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek usłyszał jej znajomy, Paweł P. Przez moment wydawało się, iż sprawa nabierze rozpędu, a śledczy dotrą wreszcie do prawdy. Tak się nie stało.
„Nie byłoby tej książki, gdyby jesienią 2022 r. do Mikołaja Podolskiego nie zgłosił się Paweł P., który bawił się razem z Iwoną w noc jej zaginięcia. W pierwszych tygodniach poszukiwań dziewczyny był on ich najbardziej zaangażowanym uczestnikiem i został zdecydowanie najlepiej sprawdzony przez śledczych. — Zrobią ze mnie drugiego Tomasza Komendę, zobaczysz. Weszli mi do domu, teraz, po dwunastu latach od zaginięcia! Krzyczeli i zabrali cały sprzęt! Chcę w końcu wszystko powiedzieć, niech ktoś to tylko spisze! Odpowiem na każde twoje pytanie, możesz choćby napisać książkę — przekonywał Paweł” — to fragment wstępu do książki „Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw”.
Autorzy podkreślają jednak, iż nie napisali tej książki „tak, jak Paweł P. by chciał”. — Jego historia służy tylko za główną oś — podkreślają.
„Staraliśmy się ustalić, gdzie mogła trafić Iwona. Żywa lub martwa”
— Próbowaliśmy do sprawy Iwony podejść z dwóch stron. Szukaliśmy odpowiedzi, kto i co zeznawał w tej sprawie. I kto do tych akt nie trafił, mimo iż powinien tam trafić. Jest i druga kwestia. Staraliśmy się ustalić, gdzie mogła trafić Iwona. Żywa lub martwa. Myślę, iż tutaj też znaleźliśmy interesujące rzeczy. Śledczy mogą teraz od obu stron próbować wyjaśniać sprawę Iwony — mówi Podolski.
W rozmowie z Onetem głos zabiera także Marta Bilska. — W naszej książce jest multum rozmów. Dotarliśmy do ogromnej liczby osób ważnych, które miały udział w tej sprawie. Znajomi Iwony, ludzi z pół światka. Ta książka jest naszpikowana informacjami — komentuje.
Bilska podaje jeden z wątków. — W sprawie Iwony przewijał się motyw ogniska. To była impreza urodzinowa, gdzie Iwona dostała zaproszenie, ale wybrała wtedy Dream Club. To ognisko było na trasie jej powrotu. Przypuszczamy, iż Iwona mogła chcieć tam zajrzeć, choćby po to, by zobaczyć, kto tam jeszcze jest. Ale motyw tego ogniska został w śledztwie bardzo pobieżnie potraktowany. W aktach jest bardzo dużo sprzecznych zeznań osób, które się tam wtedy pojawiły. A przecież to ognisko było centralnie na trasie powrotu Iwony. W książce ten wątek szczegółowo omówiliśmy.
Bilska, podobnie jak Podolski, jest optymistką, iż po 15 latach sprawa Iwony Wieczorek doczeka się finału. — adekwatnie od początku, gdy zaczęła pracę nad sprawą Iwony, wierzyłam, iż ona się wyjaśni. Teraz przekazaliśmy śledczym informacje, które zdobyliśmy i które naszym zdaniem są bardzo ważne. Nie mamy wpływu, co śledczy zrobią z tymi informacjami. Ale mamy czyste sumienia, iż wszystko, co zebraliśmy, przekazaliśmy dalej — puentuje.
Zaginięcie Iwony Wieczorek
Sprawą Iwony Wieczorek żyła cała Polska. Młoda gdańszczanka zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. Miała wtedy 19 lat. W noc, kiedy widziano ją po raz ostatni, bawiła się na imprezie w Sopocie. Tam pokłóciła się ze znajomymi i sama wracała na piechotę do Gdańska. Ostatnie zdjęcie dziewczyny wykonały kamery monitoringu w gdańskim Jelitkowie. Iwona Wieczorek szła pasem nadmorskim. Do domu miała około 20 minut.
Zakrojona na wielką skalę akcja poszukiwawcza nie dała żadnego rezultatu. W sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek poza policją byli też zaangażowani jasnowidze oraz detektywi. Poszukiwaniami 19-latki żyli też internauci, tworząc poświęcone jej forum. Do tej pory nad wyjaśnieniem sprawy pracują policjanci, ale historią zajmuje się detektyw Krzysztof Rutkowski i autor książek Janusz Szostak.
***
Marta Bilska – dziennikarka, administratorka forów poświęconych zaginięciu gdańszczanki. Współpracowała z Januszem Szostakiem, autorem dwóch książek o Iwonie Wieczorek. Jako jedyni dziennikarze otrzymali oni dostęp do akt dotyczących zniknięcia Iwony.
Mikołaj Podolski – dziennikarz, autor książki Łowca nastolatek. Prawdziwa historia „Krystka” i Zatoki Sztuki (2020 r.). Był pierwszym dziennikarzem, który został przesłuchany do sprawy Iwony Wieczorek.