Był agentem policji w więzieniu. Pomagał w sprawie zabójstwa. „Oszukali mnie”

news.5v.pl 6 godzin temu

Tajna misja w więzieniu

Marcin siedział za oszustwa. Przebywając w zakładzie karnym w Potulicach, otrzymał od policjantów propozycję współpracy. Miał trafić do celi z mordercą, zaprzyjaźnić się z nim, zdobyć jego zaufanie, a następnie wyciągnąć informacje na temat niewyjaśnionego zabójstwa sprzed lat.

Policjant bydgoskiego archiwum X, który składał propozycję, mówił mu, iż wie o trzech toczących się przeciwko niemu sprawach, w których nie zapadły jeszcze wyroki. Marcin słyszał, iż może wiele zyskać.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Dodatkowo obecny na spotkaniu były szef ochrony więzienia miał obiecać, iż jeżeli wykona zadanie, przeniosą go na oddział półotwarty i będzie mógł pracować na wolności.

Zgodził się. Był początek 2022 r.

Nie znał szczegółów zbrodni. Wszystkiego miał dowiedzieć się sam. niedługo poznał Adriana, skazanego za gwałt i zabójstwo 18-letniej Katarzyny Z. z Brąchnówka. Do zbrodni doszło w sierpniu 2002 r., gdy dziewczyna wracała z dyskoteki. Jej zwłoki zostały znalezione w przydrożnym rowie. Została uduszona, prawdopodobnie apaszką.

W trakcie jednej z rozmów Adrian mówił, iż policja próbowała przybić mu jeszcze jedną zbrodnię. Powiedział o zabójstwie Karoliny. Wymienił jej nazwisko.

Gdy Marcin wyjawił policji, czego się dowiedział, został wtajemniczony w sprawę 19-latki, która zaginęła 2 września 2001 r. po zabawie na gminnych dożynkach w Pruszczu. Dwa tygodnie później z Wisły wyłowiono jej nagie ciało. Najpierw została uduszona, a potem wrzucona do wody.

Zwłoki Agaty wyłowiono niedaleko domu, w którym mieszkał Adrian. On też bawił się na tych samych dożynkach. Policja dała Marcinowi konkretne zadanie. Miał poznać szczegóły dotyczące zaginięcia Karoliny i wyciągnąć od Adriana, czy to on ją zabił.

Złamana obietnica

Niedługo potem policja zainstalowała w ich celi podsłuch. Od jednego z policjantów Marcin usłyszał obietnicę, iż jeżeli wykona zadanie, jego sprawy będą umorzone. W najgorszym wypadku dostanie zawiasy.

Zapamiętał słowa: „Ma pan to zagwarantowane. Nie dam panu tego na piśmie, bo to nie film Vegi”. Później jeszcze: „To gwarancja z samej góry”, „Może pan być spokojny”.

Wkrótce Adrian zdobył się na wyznanie.

Po wykonaniu zadania Marcin został przeniesiony na oddział półotwarty. Więzienie opuścił w październiku 2022 r. Wrócił do Niemiec, gdzie mieszkał i pracował przed odsiadką. W styczniu 2023 r. dowiedział się, iż w jednej z toczących się przeciwko niemu spraw, w Bielsku-Białej, został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia. Poczuł się oszukany i wykorzystany przez policję. niedługo trafił do policyjnej bazy poszukiwanych, choć jak zapewniał, nigdzie się nie ukrywa. Podkreślał, iż policja, sąd, czy też zakład karny, w którym odbywał karę, znają jego adres.

Historię tę opisaliśmy w marcu 2024 r. w reportażu: Gra z mordercą. Kulisy tajnej operacji policji w więzieniu. W tle niewyjaśniona zbrodnia sprzed lat.

Dwa miesiące później Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy postawiła 47-letniemu Adrianowi W. zarzut zabójstwa 19-letniej Karoliny K. ze wsi Trzebień w powiecie bydgoskim.

Interwencja w ministerstwie sprawiedliwości

Od naszej pierwszej rozmowy Marcin powtarza, iż mimo wyroku sam do więzienia się nie stawi, bo uważa, iż jego umowa z policją wciąż obowiązuje. Rok temu zwrócił się o pomoc do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Efekt był taki, iż Prokuratura Regionalna w Gdańsku miała zbadać kwestię ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez policjantów z Bydgoszczy. Finalnie sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Nakle nad Notecią.

Jak informuje Onet prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, „czynności sprawdzające” nie dały podstaw do wszczęcia śledztwa, bo w zachowaniu policjantów „brak jest znamion przestępstwa”.

Marcin jest rozżalony decyzją prokuratury. – Fakt jest taki, iż kiedy zgodziłem się na współpracę z policją, był jeszcze czas, aby poinformować o tym sądy, w których później zapadły wyroki wobec mnie. To diametralnie zmieniłoby moją sytuację, ponieważ będąc agentem policji w więzieniu, byłem przekonany, iż ta kooperacja opierała się o „sześćdziesiątkę”, czyli instytucję małego świadka koronnego i nadzwyczajne złagodzenie kary. Tak mnie przekonywali, a potem oszukali – mówi Marcin. – Gdyby sądy wiedziały o tej współpracy, to jestem przekonany, iż wyroki byłyby inne.

Nie zgłosi się na przesłuchanie

Jeszcze kilka miesięcy temu Marcin chciał zgłosić się do prokuratury i zeznawać w sprawie Adriana W. Zabiegał o list żelazny: gwarancję, iż po przesłuchaniu w prokuraturze nie zostanie aresztowany.

Takiej gwarancji nie otrzymał. Usłyszał jedynie zapewnienie, iż prokuratura skieruje do służby więziennej wniosek o objęcie go ochroną, gdy go aresztują i poinformuje sąd penitencjarny, iż wykazał się „właściwą postawą procesową”. Początkowo zgodził się, później jednak po konsultacji z prawnikami zmienił zdanie. Wystraszył się, iż mógłby zostać zatrzymany przez tych samych policjantów, którzy wcześniej złożyli mu obietnicę bez pokrycia.

– Z przesłuchania w Bydgoszczy miałem być przetransportowany w konwoju do Warszawy. Dlaczego akurat tam? Mam uzasadnione obawy, iż w drodze mogłoby dojść do sytuacji, która byłaby próbą zemsty za złożone doniesienie na nich. Nie chodzi o przemoc fizyczną, choć wcale jej nie wykluczam, ale o hejt i agresję psychiczną – słyszę.

– Nie zgłoszę się na przesłuchanie w sprawie Adriana W. oraz nie zgłoszę się do odbycia kary, choć taki miałem zamiar. Nie zgadzam się na niesprawiedliwość, nie zgadzam się na zamiecenie mojej sprawy pod dywan i na brak ukarania winnych – dodaje.

„Pani ministro, jak to jest?”

Marcin nie ma wątpliwości, iż dla organów ścigania jego sprawa jest zakończona. Wciąż nie może przeboleć niedotrzymanej obietnicy, która padła w więzieniu. – Zrujnowano mi przyszłość. Od długiego czasu jestem poszukiwany tylko dlatego, iż zaufałem obietnicom, które nie były nic warte. Gdyby nie było tej całej sytuacji, to normalnie stawiłbym się na sprawy i mógłbym się bronić. Ale funkcjonariusz służby więziennej z zakładu karnego w Potulicach kłamał do końca, iż wszystko jest załatwione. Jak tak można? – zastanawia się Marcin.

Dlatego teraz otwarcie zwraca się z pytaniami do wiceministry sprawiedliwości Marii Ejchart, odpowiedzialnej w rządzie za więziennictwo. – Pani ministro, jak to jest, iż działania policji na terenie zakładu karnego, gdzie naraża się życie i zdrowie osadzonego, nie zostały rozliczone? Jestem gotowy stawić się do odbycia kary i uczestniczyć w sprawie Adriana W., ale co zostanie mi zaoferowane? Jakie zadośćuczynienie? Nie chodzi mi o odszkodowanie. Naprawdę nie da się w żaden prawny sposób naprawić moich krzywd – denerwuje się Marcin.

I dodaje: – Przecież taka operacja policji z zastosowaniem podsłuchu i zaangażowaniem osadzonego w roli agenta policji musiała zostać zaraportowana do Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Nie mogło być inaczej. o ile zostało to zaraportowane do CZSW, to ktoś w Ministerstwie Sprawiedliwości musiał o tym wiedzieć. Przerażające jest to, iż od samego początku nikt się nie pochylił nad moim samopoczuciem psychicznym po tak długim czasie przebywania z tak zepsutym człowiekiem, jak Adrian W.

Apel do prezydenta

Na koniec ma apel do prezydenta Andrzeja Dudy. – Zwracam się z prośbą o przeanalizowanie możliwości zastosowania wobec mnie prawa łaski – słyszę.

Potem jeszcze: – Chcę tylko sprawiedliwości w mojej sprawie, bo skoro ewakuowali mnie z celi z powodu niebezpieczeństwa, jakie mi groziło, to zasługuję teraz na spokojne życie.

W sprawie ułaskawienia Marcin w najbliższych dniach ma zwrócić się już z oficjalnym pismem do prezydenta.

Kontakt z autorem: [email protected]

Idź do oryginalnego materiału