Jak już informowaliśmy, proces Cezarego Grabarczyka rozpoczął się w 2019 roku. Dotyczył poświadczania w 2012 roku nieprawdziwych informacji w protokole z egzaminu na broń i w kartach egzaminacyjnych, a także przekroczenia uprawnienia w celu osiągnięcia osobistej korzyści. Polityk miał stwierdzić, iż przeszedł egzamin, na którym w rzeczywistości był nieobecny. Za pierwsze przestępstwo groziło mu do 8 lat więzienia, a za drugie 10.
Sąd Rejonowy w Łodzi ogłosił 8 marca 2023 roku wyrok ws. polityka i skazał go na rok więzienia w zawieszeniu oraz 7200 zł grzywny.
– Będę się odwoływał od wyroku, który zapadł. Jest on nieprawomocny. Na razie powstrzymam się od komentowania dzisiejszej decyzji sądu. Stosowny komentarz będzie w apelacji – przekazał wówczas Grabarczyk w rozmowie dla Onetu.
Teraz sprawą zajął się sąd apelacyjny. Sąd w Łodzi utrzymał w poniedziałek postanowienie Sądu Rejonowego.
– Wyrok pierwszej instancji jest podtrzymany w mocy w całości w stosunku do tych dwóch oskarżonych – przekazał sędzia Grzegorz Gała z Sądu Okręgowego w Łodzi, cytowany przez łódzką "Gazetę Wyborczą".
Dymisja Grabarczyka. Chodziło o sposób uzyskania pozwolenia na broń
W kwietniu 2015 roku Grabarczyk podał się do dymisji. Wątpliwości budziło uzyskane kilka lat wcześniej pozwolenie na broń. Media informowały, iż Grabarczyk nie przystąpił do egzaminu praktycznego, który powinien nastąpić po egzaminie teoretycznym. Sprawę pogorszyło odsunięcie od śledztwa prokuratora, który chciał w związku z tym postawić ministrowi zarzuty.
W tym samym roku prokuratura umorzyła postępowanie. W listopadzie 2016 roku poseł został powołany na funkcję wiceministra rozwoju i infrastruktury w gabinecie cieni PO. Wówczas znowu wszczęto postępowanie – Cezaremu Grabarczykowi zarzucono poświadczenie nieprawdy w dokumentach podczas ubiegania się o pozwolenie na broń. Polityk nie przyznał się do winy i zrzekł immunitetu. W marcu 2018 roku usłyszał zarzuty.