Zdarzyło ci się kiedyś próbować zasnąć, a zza ściany słychać było imprezę, jakby DJ rozkręcał ją w twoim salonie? Albo w niedzielę nad ranem obudziła cię wiertarka sąsiada brzmiąca jak startujący samolot? Właśnie wtedy wielu z nas przypomina sobie o ciszy nocnej, choć mało kto zastanawia się, jak to wygląda w prawie. Termin nie występuje wprost w ustawach, ale konsekwencje jego naruszania są realne. Dlatego warto wiedzieć, gdzie kończy się zwyczaj, a zaczyna odpowiedzialność za wykroczenie.
REKLAMA
Zobacz wideo Kogo dotyczą zmiany regulujące pracę zdalną?
Od której godziny obowiązuje cisza nocna? Jest pewna reguła
Cisza nocna to pojęcie, które wszyscy kojarzą, choć formalnie nie znajdziemy go w ustawach. Od lat działa jak niepisana zasada i obejmuje godziny od 22 do 6. W tym czasie oczekuje się poszanowania spokoju, żeby sąsiedzi mogli normalnie wypocząć. Choć prawo nie mówi wprost, iż cisza nocna obowiązuje, istnieją przepisy pozwalające karać za zakłócanie spoczynku. Najważniejszy jest art. 51 Kodeksu wykroczeń. Dotyczy hałasu, krzyków i innych zachowań, które naruszają porządek publiczny.
W praktyce zakłócenie ciszy nocnej może przybierać wiele form. Najczęściej to głośne imprezy, muzyka puszczona na pełny regulator albo hałas dobiegający z klatki schodowej. Do tego dochodzą późne bądź wczesne remonty, wiercenie ścian, odgłosy młotka czy używanie maszyn. Zakłóceniem bywa też awantura domowa, która rozlega się na całe piętro, a choćby uciążliwe szczekanie psa. Policja i straż miejska traktują wszystkie takie sytuacje poważnie, bo chodzi nie tylko o komfort, ale także o bezpieczeństwo mieszkańców.
A co z konsekwencjami? Mogą być różne. Zaczyna się od pouczenia, a kończy na mandacie sięgającym choćby 5 tys. złotych. W skrajnych przypadkach sprawa trafia do sądu, gdzie możliwe jest ograniczenie wolności, a choćby kara aresztu. To pokazuje, iż cisza nocna mimo braku w ustawach ma w polskim prawie bardzo konkretne skutki.
Dziewczynka nie może spać przez hałasAndreyPopov/iStock
Co zrobić, gdy sąsiad zakłóca ciszę nocną? Warto wziąć sprawy w swoje ręce
Jeden wieczór bez snu da się jeszcze przeboleć, ale gdy sytuacja się powtarza, cierpliwość gwałtownie się kończy. Notoryczne zakłócanie "ciszy nocnej" przez sąsiada to już nie tylko dyskomfort, ale realne naruszenie prawa. Co wtedy zrobić? Najpierw spróbować rozmowy. Spokojnie zwrócić uwagę i wyjaśnić, iż hałas jest uciążliwy. Często sprawca nie ma świadomości skali problemu. jeżeli to nie działa, warto sięgnąć po formalne kroki.
Każdy może wezwać policję lub straż miejską. Funkcjonariusze przyjeżdżają na miejsce, sporządzają notatkę i w zależności od sytuacji stosują pouczenie albo mandat. Gdy następuje odmowa jego przyjęcia, sprawa trafia do sądu. Tam można powoływać się na art. 51 Kodeksu wykroczeń i art. 144 Kodeksu cywilnego dotyczący stosunków sąsiedzkich.
W praktyce oznacza to obowiązek powstrzymania się od działań, które w sposób ponadnormatywny utrudniają korzystanie z sąsiednich lokali. Warto gromadzić dowody: krótkie nagrania, zeznania świadków, potwierdzenia wcześniejszych interwencji. Taki materiał wzmacnia pozycję pokrzywdzonego, jeżeli sprawa trafi na wokandę. Czy kiedykolwiek zgłaszałeś zakłócenie ciszy nocnej? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.