Dożywocie dla Piotra P. Sąd skazał go za zabójstwo swoich dzieci

2 dni temu
Zdjęcie: Sąd Okręgowy w Warszawie (autor: Adrian Grycuk - Own work, CC BY-SA 3.0 pl)


Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie Piotra P. oskarżonego o zabójstwo dwójki swoich dzieci – 3-miesięcznej Julianny i 5-miesięcznego Miłosza.

Mężczyzna został skazany na dożywotnią karę pozbawienia wolności.

Ponadto sąd nakazał Piotrowi P. zapłatę kary grzywny i zadośćuczynienia na rzecz matki dzieci oraz naprawę szkody finansowej wobec Politechniki Warszawskiej i towarzystwa ubezpieczeniowego, od których mężczyzna po śmierci dzieci starał się wyłudzić zapomogę.

Wyrok sądu jest nieprawomocny. Skazany nie był obecny na sali podczas odczytywania wyroku.

Zabójstwo dwóch niemowląt

Proces oskarżonego o zabójstwo swoich dzieci Piotra P. trwał ponad cztery lata.

W trakcie procesu śledczy ustalili, iż najpierw w tajemniczych okolicznościach zmarła 3-miesięczna córka mężczyzny.

Dziewczynka w kwietniu 2016 roku trafiła do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u niej tzw. zachłystowe zapalenie płuc. 22 kwietnia 2016 roku, niedługo po powrocie dziecka ze szpitala do domu, żona Piotra P. pojechała do sklepu – córka została pod opieką mężczyzny. Gdy kobieta wróciła do mieszkania i zajrzała do sypialni córeczki, zobaczyła, iż nie daje ona znaku życia.

Para wezwała karetkę po wcześniejszych próbach reanimacji dziewczynki. Zgon miał nastąpić z przyczyn naturalnych z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej.

Niedługo po śmierci 3-miesiecznej dziewczynki żona Piotra P. znów zaszła w ciążę. 8 września 2017 roku w rodzinie wydarzył się kolejny dramat. Piotr P. zeznał, iż gdy tego dnia wszedł do ciemnego pokoju i szedł w kierunku wózka, zahaczył nogą o róg dywanu i się potknął. Wówczas pięciomiesięczny synek odchylił głowę, wypadł mu z rąk i uderzył o podłogę.

Chłopczyk zmarł po trzygodzinnej próbie przywrócenia mu czynności życiowych na szpitalnym oddziale ratunkowym. Lekarz dyżurny uznał, iż obrażenia niemowlaka były niepokojąco rozległe i placówka powiadomiła policję. Sprawą śmierci dziecka zajęła się Prokuratura Warszawa-Żoliborz i funkcjonariusze Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP.

Powołano biegłych, którzy wykluczyli, iż śmierć chłopca była wynikiem wypadku. W ich opinii na jego ciało oddziaływano ze znaczną siłą.

W listopadzie 2017 roku Piotr P. został aresztowany, usłyszał zarzut zabójstwa chłopca, a śledczy zaczęli podejrzewać, iż śmierć trzymiesięcznej dziewczynki też mogła być wynikiem jego działań. W lutym 2018 roku ekshumowali więc zwłoki niemowlaków. Badanie szczątków dzieci potwierdziło ich przypuszczenia. Chłopczyk miał pękniętą czaszkę. Z opinii biegłego wynikało, iż mógł on zostać uderzony tępym narzędziem, uderzony o podłogę lub mebel z dużą siłą. Maluszek miał też obrażenia żeber, które, według opinii biegłych, nie mogły powstać w czasie reanimacji.

W przypadku dziewczynki patomorfolog stwierdził, iż przyczyną śmierci było masywne zachłyśnięcie, które mogło zostać upozorowane. Mężczyzna usłyszał więc kolejny zarzut zabójstwa.

Liczne zarzuty

Oprócz zabójstwa dzieci, Piotr P. został oskarżony o nakłanianie żony do usunięcia ciąży, dwukrotne wyłudzenie zapomogi z tytułu losowej śmierci dziecka, a także podrobienie podpisu żony na jednym z wniosków.

Oskarżony odpowiada również za to, iż w dniu zatrzymania miał przy sobie około czterech gramów marihuany.

Sąd Okręgowy w Warszawie po kilkuletnim procesie skazał Piotra P. na dożywocie.

Wyrok jest nieprawomocny.

Idź do oryginalnego materiału