Do zbrodni doszło w nocy z 6 na 7 lutego 2009 roku w Ludźmierzu, przy ul. Jana Pawła II, w domu należącym do Polaka mieszkającego w USA. Od pewnego czasu mieszkał tam 74-letni emeryt Stefan Ch., wcześniej opiekun brata właściciela. Po śmierci podopiecznego Stefan pozostał w domu – samotny, uzależniony od alkoholu, regularnie odwiedzany przez lokalnych miłośników „wody ognistej”. Praktycznie cała jego emerytura trafiała do kieliszka. Dom przy ul. Jana Pawła II gwałtownie stał się ulubionym miejscem schadzek – nie tylko dla miejscowych. Gościnne progi pana Stefana chętnie odwiedzał m.in. 48-letni bezrobotny Stanisław M. z Nowego Targu, również uzależniony od alkoholu. Rankiem 7 lutego dwaj znajomi Stefana weszli do domu. Drzwi były otwarte. W pokoju znaleźli stertę ubrań przyciśniętą ławą, a pod nią zakrwawioną głowę gospodarza. Policja, przeszukując posesję, odkryła ciało drugiego mężczyzny w tzw. letniej kuchni – siedział na wersalce, przygnieciony szafą. To był Stanisław M. Obaj zginęli od ciosów w głowę zadanych siekierą, a adekwatnie dwiema. Jedną, zakrwawioną, oraz młotek znaleziono na miejscu. Na narzędziach była wyłącznie krew Stanisława. Siekiery użytej do zabicia Stefana nie odnaleziono. Brak odcisków i śladów biologicznych wskazywał, iż sprawca działał w rękawiczkach.
W mieszkaniu panował totalny bałagan. Z ustaleń policji wynikało, iż ofiary nie miały szans na obronę, mężczyźni bowiem zostali zaatakowani w czasie snu. Gospodarz miał 0,7 promila alkoholu, jego kolega z Nowego Targu – aż 2,4 promila. W trakcie zabójstw sprawca lub sprawcy (dotąd nie ustalono, ile osób brało w tym udział) musieli zabrudzić odzież krwią ofiar. Wytypowano 75 osób, które mogły mieć związek z tą zbrodnią. Jednak badania porównawcze DNA wykluczyły tę sporą grupę z kręgu podejrzanych. Brutalność, z jaką zamordowano ofiary, mogła sugerować, iż był to jakiś akt zemsty mogący wynikać ze zdarzeń z przeszłości. Przyjęto też wersję, iż tłem zabójstw mogła być sprzeczka w czasie pijackiej libacji. Ale jak dotąd żadna z tych hipotez nie znalazła potwierdzenia. Co wydarzyło się w domu pod Nowym Targiem? Z ustaleń śledztwa wynika, iż przed wieczorną zbrodnią gospodarz przyjmował gości. Około godz. 10 pojawił się listonosz, który pożyczył Stefanowi 30 zł – wcześniej ten prosił telefonicznie o 50 zł. To wyklucza motyw rabunkowy: ofiara nie miała pieniędzy, a w mieszkaniu nie było wartościowych przedmiotów. Przed południem przyszedł znajomy gospodarza, Stanisław K., a w południe jego konkubina, Bożena P. W międzyczasie pojawili się Jan S. oraz Andrzej S., który miał pretensje do Stefana o rozsiewanie plotek – rzekomo oskarżał go o kradzież butli gazowej.
Według późniejszych zeznań doszło wtedy do awantury, choć bardziej przypominała pijacką kłótnię. Uczestnicy byli nietrzeźwi i pamiętali niewiele.
Stanisław K. i jego konkubina opuścili mieszkanie około południa. Jeszcze przed ich wyjściem gospodarz poprosił Jana S. o przyniesienie siekiery, którą wcześniej oddał mu do naostrzenia. Jan wrócił z narzędziem, a Ch. położył je obok pieca. To właśnie ta siekiera została później użyta do zabójstwa. Dwaj świadkowie twierdzili, iż ok. godz. 21 widzieli jedną z ofiar – Stanisława M. – na ulicy Podhalańskiej w Nowym Targu, w towarzystwie Jolanty J. Kobieta nie potwierdziła spotkania, ale jej zeznania były mało wiarygodne – rzadko bywała trzeźwa. Czy M. pojawił się w Ludźmierzu z ową „damą”? Może poszło o kobietę? Tego nie wiemy do dziś. Wiemy natomiast, iż po emisji sprawy w programie „997” policja zatrzymała trzech podejrzanych: ojca i dwóch synów z lokalnej, dobrze znanej rodziny. Matka prowadziła prywatną firmę.
Śledczy nie ujawnili, dlaczego trzej mężczyźni zostali podejrzani o zbrodnię. Rodzina mieszkała na przemian w Trzetrzewinie i Ludźmierzu, a feralnej nocy przebywała w miejscu, gdzie doszło do zabójstwa. Obrońcy gwałtownie doprowadzili do wycofania zarzutów przez prokuraturę i wystąpili o odszkodowanie. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uznał zatrzymanie dokonane na oczach sąsiadów, bez postawienia zarzutów, za naruszenie zasady domniemania niewinności. Policji zarzucono działanie na chybił trafił. Ostatecznie przyznano rodzinie 21 tys. zł odszkodowania.
Sprawców mordu nie ustalono do dziś.
Wiesz coś o tej zbrodni – pisz: rzecznik@ malopolska.policja.gov.pl