„Nie ma białych ludzi na ulicach!” - grzmiała liderka Nowej Nadziei
Manifestacja Konfederacji rozpoczęła się w samo południe. Podczas konferencji prasowej Tomasz Grabarczyk, Paula i Poreda tłumaczyli, iż zebrali się, by zaprotestować przeciwko polityce rządu, który, ich zdaniem, nie robi nic, żeby powstrzymać falę nielegalnych imigrantów, masowo przyjeżdżających do Polski i stwarzających wielkie zagrożenie dla społeczeństwa.
- Byłam niedawno w Brukseli. Uwierzcie mi. Wieczorem nie ma tam białych ludzi na ulicach! Boją się wychodzić z domów. Nie pozwolimy, żeby tak samo było w Polsce! - grzmiała, tym razem już do zgromadzonych, Paula Poreda, szefowa łódzkiego okręgu Nowej Nadziei. Jej słowa wzbudziły gromkie brawa, a starszy mężczyzna z dumą zaczął prezentować transparent, na którym widniało zdanie „Śmierć wrogom ojczyzny”.
Hasła narodowe, ale bez prowokacji
Sympatycy polityki antyimigracyjnej skandowali: „Polska dla Polaków”, „Bóg, honor, ojczyzna” czy też „Stop imigracji”. Nie było jednak słychać faszystowskich czy rasistowskich haseł, które mogłyby sprowokować policję do zakończenia pikiety.
Antyfaszyści po drugiej stronie
Po drugiej stronie stanęli przeciwnicy Konfederacji - młodzi ludzie z Akcji Socjalistycznej i Czerwoni Łódź. Ich demonstracje odbywały się pod hasłem: „Ludzie pracy przeciwko faszyzmowi”.
- Ludzie, nie słuchajcie ich! To hipokryci. Oni nie myślą o was. To polityczne zagrywki, chcą was zastraszyć, szerząc nieprawdę
- nawoływali przez megafony.
Niełatwo było się do nich przebić, bo cała grupka młodych ludzi była niemal otoczona policjantami.
- To działanie prewencyjne
- tłumaczyła Beata Bilska, szefowa Komisji Ładu Społeczno-Prawnego Rady Miejskiej Łodzi, która pojawiła się na wiecu, by sprawdzić, czy uczestnicy są bezpieczni.
- Ja nie mam nic przeciwko wolności słowa, ale są pewne granice, których nie należy przekraczać
- dodała.
Młodych ludzi strzegł również poseł Marcin Józefaciuk. Zdarzyło mu się strofować demonstrantów, gdy używali wulgaryzmów.
Policja musiała oddzielić grupy
Gorąco zrobiło się jednak dopiero na koniec, gdy ok. godz. 13 Konfederacja zakończyła swój protest. Zwolennicy tej partii, a wśród nich wielu kibiców łódzkich drużyn, próbowali przedrzeć się w stronę antyfaszystów.
- Spier... do Brukseli!
- krzyczeli.
- Rasizm w Łodzi nie przejdzie!
- ripostowała druga strona ulicy.
Policja zareagowała błyskawicznie. Między zwaśnione grupy wjechały radiowozy, a funkcjonariusze uformowali kordon. Nie było szans, żeby się ktoś przecisnął.
Jak podkreślił Maksymilian Jasiak z łódzkiej policji, pikiety przebiegły spokojnie. Nie odnotowano żadnych zgłoszeń o naruszeniu porządku.