REKLAMA
Doszło do trwałego, istotnego zeszpecenia dziecka- przekazała nadkomisarz Andrzej Fijołek Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Zobacz wideo
Czy z noworodkiem powinniśmy pójść do fizjoterapeuty? "W niektórych krajach te wizyty są obowiązkowe"
Lekarze od początku podejrzewali przestępstwo. "Badaliśmy różne tkanki, nie tylko krew"Medycy z Kliniki Pediatrii i Endokrynologii we Wrocławiu przekazali, iż zmiany, które powstały na ciele dziecka, miały charakter urazowy i były spowodowane zachowaniem człowieka. Potwierdzono, iż występowały praktycznie tylko w jednej okolicy ciała dziecka. Wykluczono także chorobę skóry. Prof. Robert Śmigiel początkowo podejrzewał uszkodzenia spowodowane przez osobę trzecią, ale nie przypuszczano, iż może to być matka. - Badaliśmy różne tkanki, nie tylko krew, ale także skórę. Sprawdzaliśmy je zarówno pod kątem zmian patomorfologicznych, jak i zmian genetycznych. I to wszystko na bardzo wysokim poziomie, wręcz kosmicznym. Efekt? Bez rozpoznania - tłumaczył w programie "Uwadze!" TVN prof. dr hab. Robert Śmigiel, kierownik kliniki. Matka trafiła do więzieniaMonika B., matka dziecka, nie przyznała się do winy. Biegli psychiatrzy stwierdzili u niej zespół Münchhausena - zaburzenie polegające na celowym wywoływaniu objawów choroby u dziecka, aby zyskać uwagę i współczucie otoczenia. Aktualnie przebywa w areszcie. Za znęcanie się nad dzieckiem, grozi do 20 lat więzienia.
Na szczęście dziecko rozwija się prawidłowo i wróciło do nauki w systemie stacjonarnym.