Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z 3 na 4 sierpnia. Polacy mieli urządzić wtedy głośną imprezę, na co zareagowała 68-letnia mieszkanka miejscowości. Mężczyźni weszli na jej posesję i pchnęli ją na tyle mocno, iż ta się przewróciła. Wtedy do akcji wkroczył jej 67-lat brat. To właśnie on w trakcie szamotaniny zasłabł i ostatecznie zmarł. Polacy próbowali go reanimować, ale bezskutecznie. Tak sprawę opisują chorwackie media. Inny pogląd na całą sytuację ma ojciec jednego z zatrzymanych.
Polacy zatrzymani w Chorwacji. To oni mogli zostać zaatakowani
W sprawie śmierci 67-latka zatrzymano dwóch Polaków. Jeden z nich ma 32 lata, drugi 50. Młodszy z mężczyzn to Łukasz F., właściciel kilku nieruchomości w Igrane, a także prezes firmy zajmującej się produkcją okien na Śląsku. Dziennikarzom "Faktu" udało się dotrzeć do jego ojca.
Mężczyzna przedstawił zupełnie inny scenariusz wydarzeń z feralnej nocy. – To tamci ludzie byli agresywni wobec mojego syna, sprowokowali to zajście. Rzucali w niego butelkami. Musiał się bronić. To on jest ofiarą. Ten zmarły mężczyzna był prowodyrem. Wychodzę z siebie, robię wszystko, żeby uratować swoje dziecko – opowiedział dziennikarzom 55-letni Janusz F.
Mężczyzna dodał, iż od momentu tragedii nie ogląda telewizji i nie czyta wiadomości. – Wszystko cokolwiek teraz powiem i tak obróci się przeciw całej naszej rodzinie. Nic więcej pani nie powiem – dodał.
Dwaj Polacy w areszcie. W Chorwacji rośnie niechęć wobec naszych turystów
Sprawa tragedii z Igrane zyskała bardzo duży rozgłos w Chorwacji. W mieście zorganizowano marsz ku pamięci zmarłego 67-latka. Równocześnie rośnie niechęć wobec polskich turystów. Na sytuację zareagowała choćby polska ambasada w Zagrzebiu.
"Każdy przypadek dopuszczenia się przez Polaków działań na szkodę obywateli chorwackich odbija się szerokim echem w tutejszych mediach i szkodzi wizerunkowi wszystkich polskich turystów, chociaż w zdecydowanej większości nie sprawiają oni żadnych problemów. Chcąc być mile widzianym gościem, należy szanować zasady ustanowione przez gospodarzy – sami przecież tego oczekujemy od odwiedzających Polskę cudzoziemców" – przekazała polska ambasada w komunikacie.