Podejrzany o kradzież lexusa należącego do rodziny Donalda Tuska wpadł na gdańskim lotnisku. 41-latek usłyszał zarzuty i grozi mu choćby 10 lat więzienia.

Fot. Warszawa w Pigułce
Nowe informacje w sprawie kradzieży auta rodziny Tusków
Prokuratura Rejonowa w Sopocie poinformowała o postawieniu zarzutów mężczyźnie podejrzanemu o kradzież samochodu należącego do rodziny Donalda Tuska. 41-letni mieszkaniec Sopotu został zatrzymany w sobotę rano na lotnisku w Gdańsku, gdy próbował odlecieć do Bułgarii.
Zatrzymanie na lotnisku
Do zatrzymania doszło dzięki działaniom funkcjonariuszy policji, którzy od kilku dni prowadzili szeroko zakrojoną akcję w związku ze sprawą. Jak przekazała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku Karina Kamińska, podejrzany był zaskoczony obecnością policjantów i nie stawiał oporu podczas zatrzymania.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: włamania i kradzieży pojazdu mechanicznego oraz usunięcia dokumentu z samochodu. – Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień – przekazał asesor prokuratury Andrzej Sutkowski w rozmowie z TVN24.
Skradziony samochód odnaleziony
Do kradzieży lexusa należącego do rodziny byłego premiera doszło we wtorek rano. Policja gwałtownie rozpoczęła poszukiwania i już kilka godzin później odnaleziono pojazd na parkingu w Gdańsku. Funkcjonariusze potwierdzili, iż śledztwo objęło także analizę nagrań monitoringu oraz przesłuchania świadków.
Przeszłość kryminalna podejrzanego
Z ustaleń Polskiej Agencji Prasowej wynika, iż zatrzymany 41-latek był wcześniej karany za oszustwa oraz przestępstwa przeciwko życiu. Teraz odpowie za kolejne czyny, za które grozi kara od roku do 10 lat więzienia oraz dodatkowo od trzech miesięcy do pięciu lat za usunięcie dokumentów z pojazdu.