
- Rodzice z jednej ze szkół z Białołęki otrzymali komunikat od dyrekcji, iż w dzielnicy ma grasować czteroosobowa grupa, która próbuje porywać dzieci
- „Proponują cukierki i lody, a jeżeli to nie działa, to próbują wsadzać dzieci do auta” — czytamy w komunikacie nadesłanym do naszej redakcji przez jedną z czytelniczek
- Policjanci z Białołęki nie potwierdzają, aby doszło w ostatnim czasie do prób porwań uczniów, a cała sprawa opiera się na zasłyszanych „gdzieś w jakiejś rozmowie” informacjach
- Jak wynika z policyjnych danych, w 2024 r. w Polsce zaginęło 2098 osób poniżej 18. roku życia
- Więcej podobnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu
Rodzice dzieci, które uczęszczają do jednej ze szkół na warszawskiej Białołęce, otrzymali komunikat, z którego wynika, iż czteroosobowa grupa próbuje porywać dzieci.
„Jest duży kłopot z osobami proponującymi dzieciom cukierki czy lody, a jeżeli to nie działa, to próbują wsadzać dzieci do auta. Jest to grupa czterech osób. Poruszają się albo osobno, albo w parze, wśród nich jest kobieta. Auto nie jest duże, jest granatowe” — czytamy w komunikacie rozesłanym rodzicom.
Z informacji wynika, iż napastnicy mają najczęściej typować ofiary wśród dzieci z plecakami, które samotnie wracają do domów. Większą uwagę ponoć zwracają na dziewczynki. Wiadomość gwałtownie zaczęła roznosić się w mediach społecznościowych.
Szkoła zastrzegła, iż informacje otrzymała od pracownika jednego z przedszkoli na Białołęce.

Taki komunikat dostała część rodziców przedszkolaków z Białołęki
Zaniepokojona mama 5-latki z Białołęki: mam ciarki, jak o tym myślę
Z Onetem skontaktowała się nasza zaniepokojona czytelniczka, która na wiadomość natrafiła na jednej z grup sąsiedzkich.
— Nie chcę choćby myśleć o sytuacji, gdy ktoś chciałby wciągnąć moje dziecko do auta i zrobić mu krzywdę. Najbardziej przeraża mnie fakt, iż według doniesień w tej grupie jest też kobieta. Mam ciarki, jak o tym myślę — mówi nam Joanna.
Jak dodaje, w przedszkolu jej córki zorganizowane zostały pogadanki na temat bezpieczeństwa. Nauczycielki tłumaczyły maluchom, jak zachować się, kiedy ktoś obcy zaoferuje im słodycze lub lody albo będzie chciał „zaprowadzić do rodziców”.
— W domu od zawsze rozmawialiśmy z córką o zasadach bezpieczeństwa. Powtarzamy jej też zawsze, iż nikt, choćby ktoś bliski, nie może jej nigdzie dotykać wbrew jej woli — dodaje mama 5-latki.
Stołeczna policja komentuje sprawę
O komentarz do sprawy poprosiliśmy stołeczną policję. Jak mówi w rozmowie z Onetem nadkom. Paulina Onyszko z komisariatu policji na Białołęce, stróże prawa rozmawiali z dyrekcją szkoły oraz właścicielem pobliskiej kawiarni, której nazwa pojawia się w rozsyłanym komunikacie. Jednak nikt z nich nie potwierdził informacji o porywaczach. Jak dodaje policjantka, sama informacja o takim zachowaniu obcych osób miała być przekazana „gdzieś w jakiejś rozmowie” przed trzema tygodniami.
— Policjanci przeprowadzili również rozmowę z mężczyzną, który sygnalizował takie zdarzenie. Przyznał, iż nie był świadkiem tej sytuacji, bazował jedynie na informacji uzyskanej od dyrekcji placówki. Stwierdził również, iż nie zna żadnej osoby, która była świadkiem tej sytuacji. Mężczyzna nie słyszał też, by inni rodzice dzieci uczęszczających do tego przedszkola opowiadali o podobnej sytuacji — mówi Onetowi nadkom. Paulina Onyszko.
Co robić, gdy ktoś próbuje porwać dziecko?
Jeśli osoba dorosła jest świadkiem próby porwania dziecka, trzeba zachować spokój i zadzwonić na numer alarmowy 112. Rozmawiając z dyspozytorem, należy podać możliwie dużo szczegółów na temat czasu i miejsca, a także wyglądu sprawcy i dziecka. Jednak nie powinno się samodzielnie interweniować, bo napastnik może być uzbrojony.
Instagramerka i stołeczna policjantka Małgorzata Sokołowska nagrała krótki filmik, na którym pokazuje, jak powinno zachowywać się dziecko, gdy obca osoba próbuje siłą wepchnąć je do samochodu.
„30-kilowe dziecko nie ma szans z dorosłym silnym napastnikiem, dlatego naucz je, żeby złapało go rękoma za jedną nogę, a nogami za drugą. Dzięki temu zyska czas, bo porywacz będzie unieruchomiony” — tłumaczy na Instagramie Sokołowska.
Jak dodaje policjantka, warto też nauczyć malucha, iż w takich sytuacja nie tylko może, ale choćby musi głośno krzyczeć.
W 2024 r. w Polsce zaginęło 2098 osób poniżej 18. roku życia. Rok wcześniej policja odnotowała 2024 podobne przypadki.