Samolot się rozbił, ale katastrofę przeżyły tylko dzieci. "Wojskowi od razu zauważyli coś niezwykłego"

6 godzin temu
1 maja 2023 roku doszło do katastrofy samolotu Cessna 206 lecącego z miasta San Jose de Guaviare do Araracuara w prowincji Amazonas. Kilka dni później znaleziono wrak maszyny, a w nim ciało pilota. Brakowało sześciu pasażerów: rodziców i czwórki dzieci. Na zwłoki dorosłych natrafiono kilka dni później. Maluchom udało się przeżyć wypadek, jednak ich odnalezienie nastąpiło dopiero po ponad miesiącu poszukiwań.
Czworo rodzeństwa w wieku 13, 9 i 4 lat oraz 11-miesięczne niemowlę spędziła 39 dni w amazońskiej dżungli. Stawiali czoła wielu przeciwnościom losu, od dość kapryśnej pogody, po niebezpieczne i dzikie zwierzęta. Jak udało im się przeżyć? Według wojskowych, którzy odpowiadali za organizację akcji poszukiwawczej, maluchy przetrwały dzięki wiedzy otrzymanej od babci. To właśnie ona nauczyła ich podstaw radzenia sobie w trudnych warunkach pogodowych. - To jest dziewiczy las, gęsty i niebezpieczny. Wykorzystały wiedzę zdobytą w społeczności, wiedzę przodków - tłumaczył John Moreno, przywódca rdzennych mieszkańców pobliskiego Vaupes, cytowany przez angielskojęzyczne media.


REKLAMA


Zobacz wideo Amazonia płonie. Gigantyczne pożary widać z kosmosu


"Operacja Nadzieja", bo wierzono w to, iż maluchy uda się odnaleźć całe i zdrowe
Na pierwsze ślady sugerujące, iż czworgu dzieci udało się przeżyć katastrofę, natrafiono już przy odnalezieniu ciał ich rodziców. "Wojskowi, którzy byli zaangażowani w akację, od razu zauważyli coś niezwykłego. Dopatrzyli się śladów stóp, zabawek i zużytych pieluch" - czytamy na angielskojęzycznym portalu tyla.com. gwałtownie podjęto decyzję o tym, by rozpocząć poszukiwania maluchów. Akcję ratunkową nazwano "Operacja nadzieja". Do amazońskiej dżungli sprowadzono 150 żołnierzy i 10 specjalnie wyszkolonych psów tropiących. Dodatkowo w poszukiwania włączyło się około 200 ochotników z lokalnych społeczności.


Warunki poszukiwań nie należały do najłatwiejszych. Amazońska dżungla to bardzo gęsty las, pełen niebezpieczeństw. Dodatkowo w trakcie poszukiwań kilkukrotnie występowały silne burze, a znaczącym problemem była też tu "duża mobilność maluchów". Ekipy ratunkowe co jakiś czas trafiały na należące do nich przedmioty, takie jak zabawki, pieluchy, buty sportowe, akcesoria do telefonu komórkowego czy ręcznik.


39 dni spędzili w dżungli. Wyszli z tego cało
Kiedy ratownicy zaczęli tracić nadzieję, nastąpił przełom. Kilku mężczyzn, którzy zgłosili się na ochotnika do poszukiwań, natrafiło na świeże ślady dzieci. Po 39 dniach udało się odnaleźć czwórkę maluchów. Lekarz wojskowej ekipy ratowników stwierdził, iż ocalone dzieci są "całe i zdrowe" chociaż nieco odwodnione. Przetrwały, żywiąc się owocami zbieranymi w lesie, pijąc zbieraną na liściach deszczówkę i śpiąc w prowizorycznych szałasach.
Idź do oryginalnego materiału