Skanowanie e-maili i wiadomości w UE. Jak Wam się podoba taka rzeczywistość?
Wyobraźcie sobie świat, w którym każde słowo, które wpisujecie na klawiaturze, każdy e-mail, który wysyłacie, każda wiadomość głosowa czy zdjęcie w komunikatorze – są automatycznie skanowane, analizowane i oceniane przez państwowe algorytmy. Taki świat właśnie staje się faktem. Nie w Chinach. Nie w Korei Północnej. W Unii Europejskiej.
Jak Wam się podoba taka rzeczywistość?
E-maile, komunikatory, dokumenty – wszystko pod kontrolą
W imię „bezpieczeństwa” i „walki z szarą strefą” Komisja Europejska forsuje kolejne pomysły, które mają zmienić każdy telefon, tablet i komputer w narzędzie permanentnego nadzoru. Wszystko, co przesyłamy – czy to przez WhatsAppa, Messengera, Signala czy e-mail – ma być skanowane i analizowane przez specjalne algorytmy.
Czy to jeszcze demokracja? Czy może już orwellowska utopia w europejskim wydaniu?
Świnoujście czeka na efekty wizyty Joanny Agatowskiej w Warszawie – czy tym razem będzie sukces?
Narracja władzy: Uczciwi nie mają się czego bać
Z ust unijnych urzędników regularnie słyszymy ten sam, uspokajający komunikat: „uczciwi obywatele nie mają się czego obawiać”. Ale powiedzmy to sobie wprost: to wyjątkowo bezczelne kłamstwo.
Bo co to znaczy być „uczciwym” według algorytmu? Kto ustala reguły? I co, jeżeli Twój biznesowy e-mail lub prywatna wiadomość zostaną błędnie zinterpretowane jako „podejrzane”? Co, jeżeli Twoje poglądy polityczne lub działania zawodowe nie będą pasować do preferowanego schematu?
Twoje pomysły? Już nie Twoje
Jeśli prowadzisz firmę, jesteś freelancerem, twórcą, startupowcem – to powinieneś bić na alarm. Bo jeżeli Twoje urządzenie ma być „prześwietlane” automatycznie, oznacza to, iż cała Twoja praca – pomysły, strategie, projekty, prototypy, know-how – będą trafiać do systemów, które analizują dane bez pytania o zgodę.
Kto zagwarantuje Ci, iż Twoje koncepcje nie trafią w niepowołane ręce?
Czy naprawdę wierzysz, iż urzędnik, który przypadkiem trafi na Twoją strategię rozwoju, nie może jej sobie „zapamiętać”?
Jak Wam się podoba taka rzeczywistość?
Świnoujście. 60 tysięcy złotych na sabotaż? Miasto płaci za raport uderzający w polski interes narodowy
Wszystko dla Twojego „bezpieczeństwa”
Władze tłumaczą, iż chodzi o ochronę dzieci, walkę z terroryzmem i likwidację szarej strefy. Brzmi słusznie? Oczywiście. Ale czy zdajecie sobie sprawę, ile razy w historii totalitarne systemy tłumaczyły inwigilację właśnie w ten sposób?
Dziś zaczynają od „ochrony najmłodszych”. Jutro?
– Skanowanie rozmów o podatkach.
– Sprawdzanie, czy Twoje poglądy polityczne są „zgodne z linią Unii”.
– Analiza, czy Twoje działania zawodowe nie zakłócają „ładu społecznego”.
„Chat Control 2.0” – koniec prywatności w sieci?
Projekt „Chat Control 2.0” – oficjalnie wciąż w fazie dyskusji – zakłada wprowadzenie systemu masowego skanowania całej prywatnej komunikacji. Skanery mają działać na poziomie aplikacji, ale też systemów operacyjnych.
Czyli: telefon, komputer, tablet – wszystko, czego używasz do kontaktów ze światem, ma zostać uzbrojone w narzędzia do cyfrowej inwigilacji.
To już nie teoria spiskowa. To plany Komisji Europejskiej.
Jak Wam się podoba taka przyszłość?
Dobrowolność? Fikcja
Urzędnicy będą mówić: „to wszystko będzie dobrowolne”, „użytkownik sam wyrazi zgodę”. Ale prawda jest taka, iż firmy, które odmówią wdrożenia takich rozwiązań, zostaną zablokowane, wykluczone z rynku lub zablokowane w sklepach z aplikacjami.
Czyli „masz wybór” – ale tylko pozornie.
W efekcie: albo zaakceptujesz nowy cyfrowy nadzór, albo… pożegnaj się z technologią.
Skanery nadzieją urzędników… koszmarem dla obywateli
Zastanówmy się chwilę. Czy chcemy żyć w Europie, w której:
każda wiadomość jest skanowana?
nasze urządzenia są uznawane z definicji za „podejrzane”?
pomysły obywateli trafiają do państwowych baz danych?
Czy właśnie o taką Unię walczyliśmy? Czy po to zlikwidowaliśmy granice, by teraz budować cyfrowe mury wokół naszych telefonów i komputerów?
Biznes kontra urzędnik – kto wygra?
W tej grze nie chodzi tylko o prywatność obywateli. Stawką są też gospodarcze fundamenty Europy.
Jeśli innowacyjne firmy zrezygnują z działania na terenie UE, bo nie będą chciały wdrażać narzędzi inwigilacji – to kto na tym straci? My wszyscy.
A jeżeli dane strategiczne firm trafią do państwowych rejestrów – to co powstrzyma wycieki? Szpiegostwo gospodarcze? Przecieki do konkurencji?
Już dziś co rusz słyszymy o atakach hakerskich na instytucje publiczne. Czy jesteśmy gotowi ryzykować kolejne?
Gdyby nie internet, rządziliby bezkarnie! Politycy marzą o powrocie do epoki cenzury?
Złudzenie bezpieczeństwa
Największe kłamstwo, jakie sprzedaje się społeczeństwu w tej sprawie, to to, iż „dzięki skanowaniu będzie bezpieczniej”. Tymczasem każdy informatyk powie Ci jedno: algorytmy się mylą. A skuteczna kontrola przestępców odbywa się innymi metodami – opartymi na analizie operacyjnej, a nie masowej inwigilacji obywateli.
Czy tak wygląda „cyfrowa Europa przyszłości”?
Europa chce być liderem technologii i innowacji. Ale jeżeli pójdzie tą drogą, stanie się nie liderem, a cyfrowym więzieniem, w którym nikt nie będzie czuł się wolny.
Czy taki był cel wspólnoty? Czy tak wyobrażaliście sobie XXI wiek?
Czy naprawdę sądzicie, iż uczciwość to wystarczający parasol ochronny przed arbitralnym systemem nadzoru?
Podsumowanie: i co teraz?
Nie chodzi o to, by bronić przestępców. Chodzi o to, by nie robić z każdego obywatela potencjalnego podejrzanego.
Masowe skanowanie e-maili, rozmów, plików, dokumentów – to nie tylko naruszenie prawa do prywatności. To atak na fundamenty wolności i demokracji, który przeprowadza się w białych rękawiczkach, pod pozorem bezpieczeństwa.
Jak Wam się podoba taka rzeczywistość?
Bo jeżeli nie powiemy STOP teraz – jutro może być już za późno.