Wiceszef MSWiA w programie "Graffiti" poinformował, iż trwa śledztwo mające ustalić, czy Duda działał sam, czy ktoś mu pomagał oraz jakie były okoliczności jego śmierci.
Jak przekazał Maciej Duszczyk, Komendant Główny Policji, inspektor Arkadiusz Baran, poinformował go, iż działania służb były na tyle zaawansowane, iż "prawdopodobnie zabójca wiedział o tym, iż już nie ucieknie, nie schowa się i prawdopodobnie podjął taką decyzję" (o samobójstwie- red).
Przyczyna śmierci zostanie potwierdzona po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Duszczyk zaznaczył, iż w działaniach wykorzystano różne dostępne środki i służby, co spowodowało, iż "akcja mimo tych ogromnych trudności zakończyła się jakimś tam jednak sukcesem".
– Wiadomo, iż taka sytuacja zawsze budzi bardzo duże emocje, również społeczne, bo on też angażuje bardzo duże siły policji, Black Hawk, drony, też wojsko zaangażowane, to wszystko, a więc to naprawdę spektakularna akcja. Wszystkie możliwe środki zostały użyte po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom okolicy – mówił.
Tadeusz Duda nie żyje
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, 1 lipca w godzinach wieczornych funkcjonariusze odnaleźli ciało Tadeusza Dudy. Znajdowało się kilkanaście metrów od drogi, którą stale patrolowali policjanci. Poszukiwany był zaledwie ok. 3 kilometrów od sztabu operacji.
Szukało go – jak twierdzi policja – 840 osób. Tylu funkcjonariuszy różnych służb i instytucji brało udział w akcji. Jak się okazało, na ciało zabójcy trafili policjanci patrolujący regularnie trasę między Starą Wsią a Roztoką. Znajdowało się kilkanaście metrów od drogi.
Akcja rozpoczęła się 27 czerwca, po tym jak Duda zastrzelił swoją córkę Justynę i zięcia Zbigniewa, a także postrzelił teściową, która w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.