Polska może stracić 6,7 miliona mieszkańców w ciągu zaledwie trzech dekad. Tak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego i prognoz ONZ. W dłuższej perspektywie sytuacja wygląda jeszcze gorzej – do końca wieku liczba ludności może spaść choćby do 19 milionów. Dla porównania, w tej chwili w Polsce mieszka około 37 milionów osób.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Spadek liczby ludności nie jest zaskoczeniem, ale tempo, w jakim to się dzieje, zaczyna budzić poważne obawy. Eksperci mówią wprost: to nie jest odległy problem. Zmiany są już widoczne i będą coraz bardziej odczuwalne z każdym rokiem.
Mniej urodzeń, więcej zgonów, rosnąca emigracja
Na wyludnianie kraju składają się trzy główne zjawiska. Po pierwsze – Polacy mają coraz mniej dzieci. Dzietność od lat nie zapewnia choćby podstawowej zastępowalności pokoleń. Po drugie – społeczeństwo gwałtownie się starzeje. Liczba zgonów regularnie przekracza liczbę narodzin. Po trzecie – młodzi wciąż wyjeżdżają za granicę. Szukają wyższych zarobków, lepszych usług publicznych i stabilniejszego życia.
To połączenie sprawia, iż Polska nie tylko się kurczy, ale też starzeje i traci ludzi w wieku produkcyjnym. I właśnie to będzie miało najpoważniejsze skutki.
Rynek pracy pod coraz większą presją
Spadająca liczba osób w wieku produkcyjnym oznacza coraz mniejsze zasoby siły roboczej. Już dziś wiele firm walczy z brakami kadrowymi. W najbliższych latach sytuacja tylko się pogorszy. Będzie brakowało pracowników fizycznych, specjalistów i osób gotowych przejąć odpowiedzialność za funkcjonowanie kluczowych sektorów – od logistyki po służbę zdrowia.
To może zatrzymać rozwój gospodarczy, podnieść koszty pracy i ograniczyć konkurencyjność Polski na rynku międzynarodowym. Utrzymanie stabilnej produkcji i usług stanie się wyzwaniem, zwłaszcza w małych i średnich miastach.
Emerytów coraz więcej, płatników coraz mniej
Jedną z największych bomb z opóźnionym zapłonem jest system emerytalny. w tej chwili funkcjonuje on dzięki temu, iż osoby pracujące płacą składki na emerytury obecnych seniorów. jeżeli jednak liczba pracujących zacznie spadać, a liczba emerytów rosnąć – równowaga się załamie.
Bez reform grozi nam scenariusz, w którym albo emerytury będą głodowe, albo składki tak wysokie, iż zrujnują domowe budżety. Eksperci od lat apelują o zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz wprowadzenie nowych mechanizmów finansowania, ale politycy unikają tego tematu. A czasu jest coraz mniej.
Służba zdrowia już się nie wyrabia. Będzie gorzej
Starzejące się społeczeństwo to nie tylko wyzwanie dla ZUS-u, ale też dla służby zdrowia. Już dziś system jest przeciążony, a liczba lekarzy geriatrów i opiekunów osób starszych nie pokrywa zapotrzebowania. W przyszłości będzie tylko gorzej – więcej seniorów oznacza większe potrzeby medyczne, dłuższe kolejki i wyższe koszty utrzymania placówek ochrony zdrowia.
Jeśli państwo nie zareaguje odpowiednio wcześnie, opieka nad starszymi spadnie na barki rodzin, a to z kolei jeszcze bardziej utrudni aktywność zawodową kobiet i ograniczy dzietność.
Edukacja, infrastruktura, wojsko – zmieni się wszystko
Wyludnienie nie ominie też szkół i uczelni. Już teraz wiele gmin likwiduje klasy, a w niektórych miejscowościach szkoły. Uczelnie wyższe notują coraz mniej kandydatów. W kolejnych latach ten trend się nasili. Powstaną pytania, które placówki utrzymywać, które zamknąć i jak zagospodarować pustoszejące budynki.
Również system obrony narodowej może stanąć przed problemem – mniej młodych to mniej osób zdolnych do służby wojskowej, co ma znaczenie w kontekście obecnych zagrożeń geopolitycznych.
Czy da się to zatrzymać?
Teoretycznie tak – ale wymaga to odwagi politycznej i długofalowej strategii. Polska potrzebuje:
- stabilnej i przewidywalnej polityki prorodzinnej,
- ułatwień dla młodych rodzin w dostępie do mieszkań, żłobków i przedszkoli,
- reformy systemu emerytalnego i zdrowotnego,
- mądrze prowadzonej polityki migracyjnej,
- oraz silnych inwestycji w edukację i rynek pracy.
Tylko spójne działania w wielu obszarach jednocześnie mogą zahamować proces wyludniania. Inaczej Polska wejdzie w spiralę demograficznego i gospodarczego spadku, z którego trudno będzie się wydostać.
Jeśli nie zmienimy kierunku, za 20–30 lat Polska będzie krajem seniorów, pustych szkół i niedofinansowanych szpitali. A za 50–80 lat – państwem, które nie przypomina już dzisiejszej Polski ani pod względem liczby mieszkańców, ani możliwości rozwoju.
Pytanie nie brzmi już: „czy coś się stanie?”, ale: „czy zdążymy zareagować, zanim będzie za późno?”.