W sprawie, która miała pogrążyć Donalda Tuska, prokuratura długo ignorowała, iż zdarzenia, o którym mówił Marek Falenta, nie było. Za to w sprawie, w której odpowiedzieć miał propagandzista Cezary Gmyz, prokuratorka wolała posłuchać niemieckiego sądu niż polskiego biegłego.