Wyziewy, związkowcy i problemy z opiniami. Trwa proces kierownictwa świdnickiego Adlera

4 godzin temu

Obrońcy podważają fundament aktu oskarżenia, związkowcy manifestują swoją obecność na każdej rozprawie, a mieszkańcy wciąż skarżą się na uciążliwości zapachowe. Od dwóch lat przed Sądem Okręgowym w Świdnicy toczy się proces kierownictwa świdnickiego zakładu Adler. Sąd mierzy się także z bezprecedensową zamianą danych w opinii, która trafiła do biegłych.

Sprawa zakładu, należącego do włoskiego koncernu z branży motoryzacyjnej, ciągnie się już od ponad 6 lat. Mieszkańcy okolic firm, zlokalizowanych przy ul. Bystrzyckiej w Świdnicy kilka lat temu zaczęli uskarżać się nie tylko na smród, ale także na duszności, kaszel, łzawienie oczu. I zaczęli pisać do wszystkich instytucji, odpowiadających w Świdnicy, powiecie i województwie za ochronę środowiska. Dopiero w połowie 2019 roku, gdy ich skargi nie przynosiły żadnego efektu, zawiadomili media. Swidnica24.pl śledziła i opisywała wszystkie kontrole, a także opublikowała obszerny wywiad z przedstawicielami firmy Adler.

25 lipca 2023r. przed Sądem Okręgowym w Świdnicy rozpoczął się proces, w którym oprócz dyrektora oskarżeni są Dorota Sz., specjalistka ds. ochrony środowiska i BHP oraz Daniel P., szef produkcji. Zostali oskarżeni o to, iż od maja 2019 do 18 maja 2020 roku w Świdnicy, działając wspólnie i w porozumieniu będąc z tytułu zajmowanych stanowisk odpowiedzialnymi za prawidłową eksploatację urządzeń, działając czynem ciągłym, w krótkich odstępach czasu poprzez dopuszczenie do eksploatacji linii POROSO 1 i POROSO 2, służących do produkcji włókien termoizolacyjnych i dźwiękochłonnych detali samochodowych oraz wyrobów izolacyjnych do sprzętu AGD, niespełniających wymagań technicznych w zakresie bezpiecznej eksploatacji zanieczyszczali powietrze poprzez dopuszczenie do emisji acetonu, metyloetyloketonu, benzonu, toluenu, etylobenzenu, empexylenu, oxylenu, styrenu i formaldehydu, cyjanowodoru, chlorowodoru, amoniaku i ditlenku azotu w ilości powodującej znaczące obniżenie jakości powietrza. Akt oskarżenia opierał się na badaniach przeprowadzonych z użyciem drona oraz opiniach biegłych, wykonanych na podstawie tych badań.

Żadna z oskarżonych osób nie przyznała się do winy, a podczas pierwszej rozprawy wszyscy złożyli podobne oświadczenia, wskazując, iż akt oskarżenia jest nielogiczny, a wszystkie wcześniej przeprowadzane kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

Oskarżenia prokuratury poparła część mieszkańców, którzy w procesie występują w roli oskarżycieli posiłkowych. Oskarżycielem posiłkowym jest także Gmina Miasto Świdnica.

W czerwcu tego roku doszło do zaskakujących wydarzeń. Okazało się, iż biegli powołani przez prokuratora wykonali swoje opinie na podstawie danych, które różniły się od tych, znajdujących się w aktach sprawy. Przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Tomasz Białek zażądał od prokuratury wyjaśnień. W związku z tym zostało wszczęte postępowanie, które prowadzi Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu.

Podczas rozprawy 26 sierpnia rozważane były dalsze losy procesu w związku z tym, iż postępowanie w prokuraturze przez cały czas się toczy. Obrońcy oskarżonych dodatkowo złożyli 12 badań przeprowadzonych przez powołane do tego instytucje w latach 2020-2023. Przypomnieli również o wniosku, złożonym w lutym, a dotyczącym przeprowadzenia dodatkowej opinii w sprawie metody, jaką na zlecenie prokuratury zostało zbadane powietrze nad i w okolicach zakładu. Chodzi o badania z drona, które stały się podwaliną aktu oskarżenia, a które podważa obrona, wskazując, iż nie są one miarodajne.

Obrona wskazuje na to, ze badania z drona dotyczą jakości powietrza, a nie emisji z zakładu. Podkreślają, iż ustawodawca wskazuje przede wszystkim na metodykę referencyjną, a więc w tym przypadku zbadanie emisji wprost z kominów i przeprowadzenie na tej podstawie obliczeń, jak zanieczyszczenia wpływają na jakość powietrza nad i wokół zakładu.

Z takim stanowiskiem nie zgadza się jeden z mieszkańców, który jako oskarżyciel posiłkowy uczestniczy w procesie. Wskazuje, iż pomiary emisji z kominów są prowadzone tylko za zgodą zakładu i po wcześniejszym uprzedzeniu.Wyniki wpływy tej emisji powstają z kolei w oparciu o modele matematyczne, co również jego zdaniem nie odzwierciedla stanu faktycznego. – Nasze prawo jest ułomne i niedostosowane do realiów – mówi pan Tomasz i dodaje – wskazując na stanowisko obrony – iż mamy do czynienia z paradoksami. – Straż miejska może dronem polecieć nad kominem mieszkańca i wlepić mandat, a prokuratura nie może.

Sąd dzisiaj nie podjął żadnej decyzji. Ma rozważyć, czy uwzględnić wniosek obrony o przeprowadzenie opinii ws. dronowej metody pobierania próbek oraz uzupełnienia opinii biegłych o adekwatne dane i o wyniki badań przedłożone dzisiaj przez obronę.

Mieszkańcy przez cały czas skarżą się na uciążliwości zapachowe w rejonie ulic Bystrzyckiej, Wiśniowej, Strzelińskiej.

Agnieszka Szymkiewicz

Idź do oryginalnego materiału