
Mężczyzna, kierujący fiatem seicento, zaparkował swój samochód na parkingu przy cmentarzu, by odwiedzić groby bliskich. Po krótkiej wizycie wrócił do pojazdu, aby zabrać potrzebne rzeczy, po czym energicznie zamknął drzwi i ponownie udał się na cmentarz. Nie przewidział jednak, iż siła, z jaką „trzasnął” drzwiami, wprawi auto w ruch.
Niewielki fiat, z powodu niezaciągniętego hamulca manualnego, stoczył się przez krzaki do pobliskiego rowu. Gdy kierowca wrócił na parking i nie zastał samochodu, przeżył chwilę grozy – kluczyki miał przecież w kieszeni, więc pierwsza myśl? Kradzież!
Na miejsce gwałtownie przybyli funkcjonariusze Komisariatu Policji w Zawadzkiem, którzy rozpoczęli poszukiwania. Nie trwały one długo – czerwone seicento odnaleziono w zaroślach nieopodal parkingu. Po krótkim wyjaśnieniu sytuacji kierowca przyznał, iż zapomniał zaciągnąć hamulec ręczny. Tłumaczył się przyzwyczajeniem do jazdy pojazdem z automatyczną skrzynią biegów, gdzie takie zabezpieczenie nie jest rutyną.
Ta nietypowa historia pokazuje, jak drobne przeoczenie może prowadzić do zaskakujących sytuacji. Na szczęście dzięki szybkiej interwencji policji i odrobinie szczęścia, kierowca mógł odetchnąć z ulgą, a jego seicento wróciło na drogę – tym razem z większym naciskiem na hamulec ręczny.
(fot. KPP Strzelce Opolskie)