REKLAMA
Zobacz wideo
Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?
Szczegóły ws. ogniska Według ustaleń współautorki książki 19-latka nie poszła na ognisko, jednak gdy się skończyło, miała próbować skontaktować się z osobami, które w nim uczestniczyły - ujawniły to bilingi oraz logowania telefonów. Zdaniem Marty Bilskiej śledztwo wykazało "bardzo duże zamieszanie w ich zeznaniach". Sporo znajomych dziewczyny miało się też twierdzić, iż nic nie pamięta z tej nocy. - Jedna osoba twierdzi, iż była na ognisku, reszta tych uczestników ogniska zeznaje, iż go nie było albo odwrotnie: uczestnicy ogniska mówią, iż ktoś tam był, on zaprzecza. Tutaj straszne jest pomieszanie z poplątaniem. Ich zeznania niekoniecznie się zbiegają z ich logowaniami telefonów - uznała Bilska. - choćby te ksywki czy imiona. Śledczy nie bardzo już w pewnym momencie wiedzieli, kto jest kim. Jedna osoba miała np. na imię Marcin, a znajomi na niego mówili "Sebastian". Śledczy szukali Sebastiana, a okazało się, iż już przesłuchiwali go pod imieniem Marcin. Akurat ten wątek to troszkę tragikomedia - dodała dziennikarka. Zaginięcie Iwony WieczorekPrzypomnijmy, do zaginięcia nastolatki doszło w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. Po raz ostatni widziano ją podczas imprezy w Sopocie - tam miała się pokłócić ze znajomymi. Następnie postanowiła sama wrócić do Gdańska, do domu, jednak nigdy do niego nie dotarła. Śledztwo do tej pory nie wykazało, co dokładnie stało się z nastolatką po opuszczeniu miejsca imprezy. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: "Ujawnili nowe informacje ws. Iwony Wieczorek. 'Nawet gangsterzy się tak nie zasłaniają'".Źródła: TOK FM, Gazeta.pl, Gazeta Wyborcza