Serwis rynekpierwotny.pl stworzył ranking miast, w których statystyki dotyczące bezpieczeństwa nie napawają optymizmem. Pod uwagę wzięto m.in. liczbę przestępstw na 1000 mieszkańców oraz ich rodzaj, od kryminalnych po gospodarcze. Na tej podstawie udało się wyłonić ścisłą czołówkę, a dwie z pierwszych pozycji to znane lokalizacje na Śląsku. Nie trafiły tam jednak przypadkiem. Dane jasno pokazują, iż lokalna społeczność ma powody, by żyć na permanentnym stand-by’u.
REKLAMA
Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce
Gdzie jest największa przestępczość w Polsce? To śląskie miasto zajęło 1. pozycję
Na pierwszy rzut oka, Mysłowice nie mają wizerunku miasta grozy. To raczej jedno z tych miejsc, które mijasz po drodze do Katowic, nie zastanawiając się długo, co tam się adekwatnie dzieje. Tymczasem dane GUS-u są nieubłagane: 359,3 przestępstw na 1000 mieszkańców czyni ze śląskiego miasta niechlubnego lidera. Co ciekawe, lwia część tych przestępstw to działania gospodarcze, więc bardziej niż kieszonkowców, trzeba tu się obawiać... nieuczciwych księgowych. Mimo to, wynik i tak robi spore wrażenie. Z Mysłowic pochodzi m.in. Artur Rojek, lider Myslovitz. Może nieprzypadkowo pisał o "miłości w czasach popkultury", a nie bezpieczeństwie w czasach sprawozdań finansowych.
Jakich dzielnic unikać w Katowicach? Dwie lokalizacje, w których warto oglądać się za siebie
Choć Katowice kojarzą się dziś głównie z rozwojem, festiwalami i kulturą, dane o przestępczości przypominają, iż nie wszystko błyszczy jak nowy NOSPR. 69 przestępstw na 1000 mieszkańców stawia stolicę województwa na drugim miejscu tego rankingu. Wysoki udział przestępstw kryminalnych (25,6) pokazuje, iż niektóre dzielnice potrafią zaskoczyć i to niekoniecznie pozytywnie. Szczególną ostrożność warto zachować m.in. w Szopienicach-Burowcu czy Załężu. To właśnie tam mieszkańcy najczęściej zgłaszają kradzieże, pobicia czy zakłócanie porządku. Katowice mają też swoją legendę miejską. Mówi się, iż w latach 90. Dolina Trzech Stawów była ulubionym miejscem "biznesowych spotkań" lokalnych gangów. I choć dziś to już przeszłość, statystyki przez cały czas dają do myślenia.
Mysłowice. Centrum miasta (zdjęcie archiwalne) Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Czy w Nowym Sączu jest bezpiecznie? Znalazło się na 3. miejscu w rankingu
Gdy myślimy o Nowym Sączu, to przed oczami staje obraz spokojnego miasta z widokiem na Beskidy, pachnącego tradycyjną kuchnią i przyciągającego turystów urokiem małomiasteczkowego rynku. Ale za tą sielską atmosferą kryją się dane, które mogą zatrważać. Miasto znalazło się na trzecim miejscu w Polsce pod względem przestępczości, z wynikiem 67,8 przestępstw na 1000 mieszkańców. Co niepokojące, aż 17,6 z nich to przestępstwa kryminalne, a to już nie są liczby do zignorowania. Nie bez znaczenia jest fakt, iż właśnie tutaj w latach 90. działał słynny Gang Zulusa, odpowiedzialny za porwania, napady i wymuszenia. Jego lider został skazany dopiero po latach, a śledztwo ciągnęło się aż przez dekadę.
Choć Mysłowice, Katowice i Nowy Sącz trafiły na niechlubną listę, nie oznacza to, iż całe miasta są przesiąknięte zagrożeniem. Wciąż znajdziemy tam spokojne osiedla, zielone parki i sąsiadów, którzy pożyczą cukier z uśmiechem. Życie toczy się normalnym rytmem, dzieci chodzą do szkół, a kawiarnie przepełnia gwar miłych pogawędek. Ranking to sygnał ostrzegawczy. Warto znać dane, ale jeszcze ważniejsze jest, by czytać je z kontekstem. Bo choćby w miejscach oznaczonych na czerwono, znajdą się bezpieczne przystanie codzienności.
Czy statystyki przestępczości mają wpływ na Twoją decyzję o wyborze miejsca zamieszkania? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.