Krwawy konflikt rodzinny na Krecie, w którym zginęły dwie osoby, wstrząsnął Grecją i ujawnił, jak głęboko w kulturze wyspy wciąż tkwi tradycja zemsty. W obliczu groźby dalszego rozlewu krwi władze milczą, a mieszkańcy żyją w strachu przed kolejnym aktem odwetu.
Zabójstwo dwóch osób w wyniku trwającej od dekad wendety między rodzinami na Krecie wstrząsnęło Grecją, wywołując obawy przed dalszym rozlewem krwi. Choć podobne porachunki należą dziś do rzadkości, na wyspie stanowią mroczne dziedzictwo sięgające starożytności. Od lat 50. XX wieku krwawe konflikty między rodami pochłonęły już ponad 150 ofiar.
Ich źródłem bywają dawne spory o ziemię lub honor rodziny. Raz rozpoczęta zemsta często wymyka się spod kontroli, tworząc niekończący się cykl przemocy, który kończy się dopiero, gdy neutralny mediator doprowadzi zwaśnione strony do pojednania. Tym razem jednak lokalni mieszkańcy nie wierzą, iż pojednanie jest możliwe.
„Nie potrafię sobie wyobrazić, co nastąpi dalej” – mówił na antenie Ant1 TV krewny jednej z rodzin. „Obowiązują tu niepisane zasady, których nikt nie ma prawa złamać.” Według jego relacji, członkowie rodu mieszkający w innych częściach kraju zostali wezwani z powrotem, by wziąć udział w konflikcie.
Ponad dwa tysiące strzałów
Do najnowszej tragedii doszło 1 listopada w miejscowości Vorizia, około pięćdziesięciu kilometrów na południe od Heraklionu, stolicy Krety. W wyniku strzelaniny zginęli trzydziestoletni mężczyzna i pięćdziesięciosześcioletnia kobieta – oboje należący do rywalizujących rodzin. Dwie kolejne osoby trafiły do szpitala, gdzie pozostają pod policyjnym nadzorem.
Świadkowie mówią o scenach przypominających wojnę. Napastnicy używali karabinów Kałasznikowa, pistoletów i strzelb myśliwskich, oddając – jak podają policyjne źródła – ponad dwa tysiące strzałów „na oślep i w stanie amoku”. Spór miał dotyczyć własności jednego z domów w wiosce.
Trzej bracia, których policja uznała za głównych podejrzanych, ukrywali się przez trzy dni w górach, po czym we wtorek dobrowolnie oddali w ręce funkcjonariuszy.
Wyspa pod oblężeniem
Po strzelaninie władze wysłały do Vorizii specjalne jednostki. Funkcjonariusze przeszukali domy, skonfiskowali broń i zamknęli lokalne szkoły. W wiosce liczącej zaledwie pięciuset mieszkańców stacjonuje w tej chwili około czterystu policjantów. Nad kościołem, w którym odbywał się pogrzeb jednej z ofiar, krążyły policyjne drony.
Pomimo tej demonstracji siły, mieszkańcy nie kryją obaw. Wielu z nich obawia się, iż po wycofaniu służb sytuacja ponownie wymknie się spod kontroli.
Milczenie rządu i krytyka mediów
Greckie media ostro krytykują rząd za brak reakcji i pytają, jak to możliwe, iż na Krecie wciąż tak łatwo zdobyć broń palną, mimo obowiązujących surowych przepisów. Zgodnie z prawem pozwolenie na broń można uzyskać jedynie w wyjątkowych przypadkach, gdy istnieje „rzeczywiste zagrożenie dla bezpieczeństwa osobistego”.
Minister ochrony obywateli Michalis Chrisochoidis zapowiedział, iż Kreta potrzebuje „zmiany mentalności” i obiecał wprowadzenie bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących broni. Jednak żaden z czołowych polityków pochodzących z wyspy – ani premier Kyriakos Mitsotakis, ani lider opozycji, socjalista Nikos Androulakis – nie zabrał dotąd głosu w sprawie tragedii.
Wśród mieszkańców i komentatorów narasta więc poczucie, iż nad Kretą znowu gromadzą się chmury, a stara, krwawa tradycja zemsty znów wymyka się spod kontroli.

1 miesiąc temu










![Kamery źródłem koszmaru. Prezes UODO nie miał litości. Dodatkowo jeden szczegół pogorszył sprawę. Podpowiadamy co zrobić, by nie powtórzyć tego błędu [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/CCTV-kamera-monitoring.webp)

English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·