Nick Reiner podejrzany o zabójstwo rodziców. O relacjach w rodzinie reżysera było głośno

3 godzin temu
Nick Reiner to 32-letni syn Roba Reinera i Michele. Znalazł się w gronie podejrzanych o zabójstwo swoich rodziców, bowiem w minioną niedzielę po południu służby odnalazły ciała pary artystów w ich domu w Los Angeles. Dziś cały świat przygląda się Nickowi i jego historii. Wiadomo, iż miał problemy z uzależnieniem i napisał o tym scenariusz do filmu ojca.


Nie żyje znany i ceniony reżyser Rob Reiner oraz jego żona Michele Singer Reiner, która była fotografką i producentką. Para doczekała się w sumie trojga dzieci. Wiedli spokojne życie w domu w Los Angeles. 14 grudnia służby otrzymały zgłoszenie. Mieli udzielić pomocy 78-latkowi i 68-latce. Okazało się jednak, iż oboje nie żyją.

Według doniesień amerykańskich portali mieli rany kłute. Funkcjonariusze jednak nie zdradzają szczegółów okoliczności tragicznego okrycia. Potwierdzili jedynie, iż prowadzą śledztwo w sprawie prawdopodobnego zabójstwa.

Portal People doniósł, powołując się na kilka źródeł, iż małżeństwo mogło zginąć z rąk syna Nicka. 32-latek ma być w gronie podejrzanych i jest przesłuchiwany.

Kim jest Nick Reiner?


Nick Reiner ma dziś 32 lata. Ale już jako piętnastolatek trafił na swój pierwszy odwyk. Miał duże problemy z uzależnieniem od narkotyków. W pewnym momencie odwrócił się choćby od swojej rodziny i żył na ulicy.

Później jednak wrócił. W 2015 roku zrobił z ojcem film pt. "Jestem Charlie", w którym udokumentowano zmagania młodego człowieka z uzależnieniem. Rob Reiner wyreżyserował film, czerpiąc z własnych doświadczeń rodzicielskich, a Nick Reiner współtworzył scenariusz z przyjacielem z odwyku, inspirowany jego doświadczeniami.

Carey Elwes wcieliła się w rolę Roba, a Nick Robinson w postać Nicka Reinera. Historia koncentruje się na Charliem i jego ojcu, który jest gwiazdą filmową i kandyduje do Kongresu. Nastolatek jest oburzony surowym sposobem, w jaki jego ojciec i matka traktują jego uzależnienie, co wiąże się z obowiązkowymi pobytami w ośrodkach odwykowych.



W tle filmu pojawiają się też trudne tematy: depresja, trauma, dorastanie w cieniu sekretów rodzinnych i odkrywanie własnej tożsamości. Produkcja kończy się przeprosinami ojca za sposób, w jaki traktował syna. Sam Rob Reiner w rzeczywistości po produkcji filmu też publicznie przeprosił syna.

– Kiedy Nick mówił nam, iż to mu nie wychodzi, nie słuchaliśmy. Byliśmy zdesperowani i ponieważ ludzie mieli dyplomy na ścianach, słuchaliśmy ich, podczas gdy powinniśmy byli słuchać naszego syna – mówił w wywiadzie dla "LA Times".

Wydawało się, iż ich relacje wróciły na dobre tory i choć nie zakładali, iż film będzie miał działanie oczyszczające i terapeutyczne, to tak właśnie się stało – o czym sami zainteresowani mówili w wywiadach.

Czy w ciągu kolejnych lat coś się zmieniło w stosunkach rodzinnych Reinerów? Tego nie wiadomo. Warto też wspomnieć, iż służby jak na razie nie informują oficjalnie o szczegółach śmierci pary oraz osobach podejrzanych o ich prawdopodobne zabójstwo.

Idź do oryginalnego materiału