W sobotę około godziny 18:30 na ulicy Żeromskiego w Świnoujściu doszło do tragicznego zdarzenia – padł koń zaprzęgnięty do dorożki. Na miejsce wezwano policję i Powiatowego Lekarza Weterynarii oraz straż miejską.
Z relacji świadka wynika, iż zwierzę pracowało od kilku godzin. Już po godzinie 10:00 miało widoczne trudności z ciągnięciem bryczki. Świadek zdarzenia przedstawił nagranie, które ma potwierdzać złą kondycję konia w godzinach porannych. Pojawiają się podejrzenia, iż zwierzę mogło być chore i mimo to zostało zmuszone do pracy.
W trakcie interwencji ustalono, iż koń nie posiadał chipa. Właściciel dorożki zapewniał, iż była to 19-letnia klacz. Na dowód okazał paszport zwierzęcia.
Sprawą ma zająć się już prokuratura, która zbada, czy doszło do przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem.
– Istnieje prawdopodobieństwo, iż mogło dojść do złamania prawa, ale szczegółowe ustalenia należą do prokuratury – komentuje radna Beata Kastrau, od lat zaangażowana w działania na rzecz poprawy losu zwierząt w Świnoujściu. – Problem pracy koni dorożkarskich w naszym mieście cały czas istnieje i wymaga zdecydowanych działań – dodaje.
Przyczynę śmierci zwierzęcia może określić sekcja zwłok. O jej przeprowadzeniu zadecyduje prokurator.