Przeznaczenie w sercu: wybór na całe życie

4 dni temu

Losowanie serca: wybór na życie

Gdy wyniki badań były gotowe, Natalia poczuła, jak serce ściska się z żalu. W jej brzuchu rosło małe życie – być może dziewczynka, jasnowłosa, z figlarnym uśmiechem. ale strach i rozpacz zagłuszały te myśli. Wsiadła do zatłoczonego autobusu, by pojechać do poradni. Na przystanku, wysiadając, niemal upadła w tłumie. Nagle coś zsunęło się z jej ramienia. Krzyknęła – pasek torby był przecięty. Złodzieje ukradli wszystko – pieniądze, dokumenty, wyniki badań.

Łzy dusiły ją w gardle, ale nie miała wyboru. Natalia wróciła do domu. Część badań musiała powtórzyć, część odtworzyć. Gdy drugi raz wysiadała z autobusu, potknęła się i mocno stłukła nogę. Ból przeszył jej ciało, a w duszy zrodził się przesąd: „Jak pójdę trzeci raz, to już nie wrócę”. Wtedy podjęła decyzję – dziecko zostanie. Strach odpuścił, a na sercu zrobiło się lżej.

Ciąża przebiegała spokojnie. USG potwierdziło – dziewczynka. Natalia już wiedziała, jak ją nazwie – Zosia. ale podczas kolejnego badania lekarze osłupieli: u płodu podejrzewali zespół Downa.
„Trzeba wykonać amniopunkcję, badanie wód płodowych” – powiedziała lekarka, wypisując skierowanie. „Ale ostrzegam – to ryzykowne. Może wywołać poronienie lub infekcję.”

Z ciężkim sercem Natalia się zgodziła.

W dniu badania przyjechała do poradni z Jakubem. On został na korytarzu, nerwowo przekładając klucze w dłoniach. Natalia, z drżącymi kolanami, weszła do gabinetu. Lekarka podłączyła aparat, by posłuchać bicia serca dziecka. Dźwięk był tak szybki, iż niemal wydawało się, iż zaraz pęknie.
„Poczekamy” – zdecydowała. „Podamy magnezję, by uspokoić.”

Natalia wróciła na korytarz. Siedziała, zaciskając dłonie, podczas gdy Jakub starał się ją pocieszyć. Po pół godzinie znów je wezwano. Bicie serca wróciło do normy, ale dziecko ułożyło się plecami – w tej pozycji nie można było pobrać próbki.
„Poczekamy dłużej” – westchnęła lekarka. „Może się odwrócą.”

Za trzecim razem wszystko było idealne – dziecko ułożyło się prawidłowo, serce biło równo. Brzuch Natalii pokryto jodyną. W gabinecie panował straszliwy upał, więc okno było szeroko otwarte dla odrobiny powietrza. Pielęgniarka wzięła tacę z narzędziami i wtedy do pokoju wpadł gołąb. Ptak, oszalały ze strachu, bił się o ściany, wpadał na ludzi. Pielęgniarka krzyknęła, taca wypadła jej z rąk, a narzędzia rozsypały się z brzękiem po podłodze.

Natalię ponownie odesłano na korytarz. Jakub, słysząc hałas, zerwał się na równe nogi:
„Co tam się dzieje?”
„Wleciał gołąb, wszystko poprzewracał” – odpowiedziała, czuła, jak wewnątrz wszystko jej lodowacieje.
„Natalia, to znak” – szepnął. „Chodźmy do domu.”

Wyszli, nie oglądając się za siebie.

W terminie Natalia urodziła dziewczynkę. Nazwali ją Zosia – białą, rozbrykaną, z iskrzącymi się oczami. Gdy skończyła dziesięć lat, Natalia, patrząc na jej uśmiech, wspominała tamten dzień w poradni. Gołąb, jak anioł, wdarł się w ich życie, by powstrzymać błąd. Zosia była zdrowa, a każdy jej śmiech przypominał Natalii: los sam za nich wybrał.

Lecz w sercu wciąż żył cień strachu. Co by było, gdyby wtedy nie posłuchała znaków? Gdyby gołąb nie wleciał? Przytulała Zosię mocniej, czując, jak miłość do córki zagłusza wszelkie wątpliwości. Życie nie stało się łatwiejsze, pieniądze wciąż topniały, ale Zosia – ich mały cud – była warta wszystkich prób.

Idź do oryginalnego materiału