— Czekaliśmy sześć lat i mamy zwykłą pokazówkę. Komu to potrzebne? — mówi w rozmowie z "Faktem" mł. insp. Andrzej Szary, przewodniczący ZW NSZZ policjantów województwa wielkopolskiego. Nie zostawia suchej nitki na prokuratorze, który zdecydował o zatrzymaniu i doprowadzeniu w kajdankach funkcjonariuszy w sprawie sprzed sześciu lat.
Afera wybuchła po tekście Onetu. Serwis ujawnił, że czterej policjanci 16 lipca zostali zatrzymani na oczach kolegów z komendy i sąsiadów, zakuci w kajdanki i doprowadzeni do prokuratury na przesłuchanie. Tam usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień przy obezwładnianiu sprawcy głośnego zabójstwa na plebanii sprzed sześciu lat. — Trzech z nich przez te lata cały czas pełni służbę. Nie było obaw, że będą mataczyć, czy uciekną. Wyprowadzanie ich w kajdankach jest niedopuszczalne. To wręcz skandal — mówi "Faktowi" mł. insp. Andrzej Szary.
Afera z zatrzymaniem policjantów. Szef związkowców: to zwykła pokazówka
Na sposób potraktowania funkcjonariuszy zareagował już minister Marcin Kierwiński i Komendant Główny Policji gen. insp. Marek Boroń. Środowisko policyjne jest wzburzone tym, co się stało.
Biuro spraw wewnętrznych policji, gdy dostało postanowienie o zatrzymaniu i doprowadzeniu, wnioskowało o zastosowanie zwykłego wezwania. Miało zostać przekazane tym policjantom, którzy sami stawiliby się w prokuraturze ze swoimi prawnikami. Prokurator uznał, że lepszym rozwiązaniem będzie zatrzymanie i teraz mamy, co mamy
— mówi Szary.
Dodaje, że w wyniku tej decyzji ucierpiał zarówno wizerunek prokuratury, jak i policji. — Dobrze, że komendant główny stanowczo zareagował na tę sytuację — dodaje.
Więcej na stronie faktu