
Zabici Sebastian Andreatta i Jonathan Adamski
Trzech mężczyzn zostało skazanych na sześć wyroków dożywotniego więzienia za udział w tragicznej strzelaninie, do której doszło prawie pięć lat temu w Toronto.
W maju ława przysięgłych uznała Rashawna Chambersa, Jahwayne’a Smarta i Cjaya Hobbsa za winnych morderstwa pierwszego stopnia oraz pięciu prób zabójstwa, w związku ze strzelaniną, która odebrała życie Dantemu Sebastianowi Andreatcie.
W czwartek sędzia Sądu Najwyższego Ontario, Joan Barrett, ogłosiła wyrok – wszyscy trzej zostali skazani na dożywocie bez prawa do przedterminowego zwolnienia przez 25 lat za morderstwo. Dodatkowo każdy z nich otrzymał pięć wyroków dożywocia za usiłowanie zabójstwa, które będą odbywane równolegle.
Do tragedii doszło 7 listopada 2020 roku. Chambers i Smart, mając na sobie rękawiczki i maski, otworzyli ogień do pięciu nastolatków siedzących w zaparkowanym aucie w okolicy Jane Street i Stong Court. Hobbs prowadził samochód i pomagał w ucieczce z miejsca zdarzenia.
W tym czasie Andreatta był na zakupach spożywczych i został trafiony przypadkową kulą. Chłopiec zmarł w szpitalu cztery dni później w wyniku obrażeń szyi.
Jonathan Adamski, jeden z rannych nastolatków, zdołał odjechać z miejsca zdarzenia, mimo poważnego urazu ramienia. Niestety, 18 miesięcy później zmarł z powodu przedawkowania, nie mogąc poradzić sobie z fizycznymi i psychicznymi skutkami tamtego dnia.
Sędzia Barrett podkreśliła w uzasadnieniu wyroku, iż kara musi odzwierciedlać brutalność i powagę popełnionych przestępstw. Zaznaczyła, iż tamtego dnia oddano aż 36 strzałów, określając całe zdarzenie jako “głęboko szokujące”.
„Działania oskarżonych były dobrze przemyślane i zaplanowane” – powiedziała. Dodatkowo, jak zaznaczyła, zachowanie mężczyzn po strzelaninie, zarejestrowane na nagraniu z windy w ich apartamencie w centrum Toronto, było chłodne i obojętne – jakby nic się nie stało.
Chambers i Smart przyznali w sądzie, iż to oni strzelali, natomiast Hobbs potwierdził, iż przewoził Chambersa skradzionym autem na miejsce ataku i z powrotem. Sędzia zauważyła, iż mimo braku znanego motywu, sprawcy udali się do Stong Court z zamiarem dokonania zabójstwa.
Bliscy ofiar przedstawili swoje emocje w poruszających wystąpieniach. Ojciec Dantego, Sebastian Andreatta, mówił o synu jako o cudownym, radosnym dziecku, które kochało życie i rodzinę. „Był moim towarzyszem, uwielbiał spędzać ze mną czas, jeździć na rowerze i grać w piłkę. Teraz pozostała tylko pustka, której nic nie może wypełnić” – mówił.
Jonathan Adamski zmarł półtora roku po strzelaninie z powodu przedawkowania leków. Jego matka, Anna Adamska, tłumaczyła, iż jej syn nie był w stanie poradzić sobie z bólem psychicznym i fizycznym. Cierpiał na depresję i PTSD, a winą obarczał siebie za śmierć Dantego.
„Czuł, iż powinien był zginąć tamtego dnia. Nie mógł pojąć, dlaczego przeżył” – mówiła.
Stracił sprawność w ręce, przez co nie mógł utrzymać zatrudnienia i coraz bardziej zamykał się w sobie. Doświadczał też objawów somatycznych, takich jak utrata włosów czy bezsenność.
„Byliśmy bardzo zżyci. Jonathan był moim światem. Rozpacz po jego stracie jest nie do opisania” – powiedziała Adamska. Jej syn także był dawcą organów – uratował życie sześciu osobom, przekazując serce, wątrobę, nerki, trzustkę i płuca.
Adamska zakończyła swoje wystąpienie refleksją: „Strzelanina pokazała mi, jak brutalny potrafi być świat, ale wciąż wierzę w dobro. Wciąż dostrzegam piękno i chcę znaleźć światło w tej ciemności”.