Spowiedź przemytniczki broni – w jaki sposób przemycała broń do Kanady

bejsment.com 7 godzin temu

Naomi Haynes, Kanadyjka z Montrealu, przez lata mieszkała w Stanach Zjednoczonych, gdzie zajmowała się przemytem — nie tylko narkotyków, ale także broni palnej. Część przemyconego przez nią uzbrojenia trafiła do kanadyjskich gangów.

Haynes zdradziła, jak przez lata udawało jej się przemycać nielegalne towary — początkowo narkotyki i gotówkę, później broń. Zdradziła swoje „zasady działania”: jeździć samotnie (by nie komplikować zeznań przy ewentualnym zatrzymaniu), skrzętnie ukrywać towar (np. w schowkach w samochodzie czy w zbiorniku paliwa), oraz wykorzystywać osoby, które nie wzbudzają podejrzeń – głównie białe kobiety. „Nigdy ich nie zatrzymywali” – przyznała.

W 2019 roku została zatrzymana i oskarżona o przemyt oraz składanie fałszywych zeznań. Ostatecznie przyznała się do winy i trafiła do więzienia na prawie pięć lat.

Choć dziś może wydawać się nietypową postacią — Jamajsko-Kanadyjka, weganka, absolwentka politologii, matka i babcia, wspierająca Donalda Trumpa — jej przeszłość pełna jest nielegalnych działań i życiowych błędów. Dorastała w środowisku przestępczym, w rodzinie, gdzie narkotyki były codziennością. W dzieciństwie zaczęła zarabiać „na lewo”, m.in. handlując przemycanymi papierosami. W siódmej klasie miała już na koncie pierwszy tysiąc dolarów.

Przeprowadzka do USA w 1997 roku była spełnieniem marzenia. Podjęła studia, pracowała, ale by sfinansować edukację i utrzymać rodzinę, wciągnęła się w przemyt. Z czasem przeszła od narkotyków do handlu bronią. Za jedną sztukę zarabiała choćby 4000 dolarów kanadyjskich. Jedna z transakcji, w której wysłała 20 pistoletów, przyniosła jej około 30 tys. dolarów zysku.

Wszystko zaczęło się sypać w 2018 roku, gdy zakupiła 20 sztuk broni w kilku sklepach na Florydzie, a następnie przekroczyła granicę. Przy powrocie do USA została zatrzymana z gotówką i telefonami, które ujawniły powiązania z innymi osobami oraz fałszywe dokumenty. Śledczy z amerykańskiego ATF gwałtownie połączyli ją z przemytem broni do Kanady.

W kolejnych miesiącach policja konfiskowała broń z jej dostaw — pojawiała się ona w różnych śledztwach, m.in. w okolicach Toronto. Jeden z pistoletów znaleziono wraz z kokainą o wartości 300 tys. dolarów, inny wyrzucono podczas policyjnej obławy.

Policja miała już informatorów i zaczęła nagrywać rozmowy wewnątrz jej grupy. Ostatecznym ciosem była informacja o zatrzymaniu partnera jej córki, u którego znaleziono broń. Wtedy Haynes wiedziała, iż to koniec. Przebywając w domu matki w Montrealu, doznała ataku paniki. Wyjawiła rodzinie prawdę i postanowiła się poddać.

Zadzwoniła do agentów ATF i umówiła się na spotkanie. W kolejnych przesłuchaniach przyznała się do wszystkiego — od fałszerstw, przez przemyt, aż po powiązania z kanadyjskimi przestępcami. Trafiła do więzienia w Alabamie, gdzie przebywała niemal pięć lat.

Warunki były ciężkie – szczególnie podczas pandemii COVID-19. Przebywała w izolatce, żyła głównie na diecie z masła orzechowego. Najbardziej jednak bolała ją utrata rodziców — nie zdążyła się z nimi pożegnać ani uczestniczyć w pogrzebie matki.

Dziś nie może wrócić do USA, bo trwa wobec niej postępowanie deportacyjne. Mimo to próbuje odbudować życie w Kanadzie – pracuje w biurze firmy zajmującej się terenami zielonymi. Żałuje dawnych decyzji, szczególnie iż nie było jej przy chorej matce. Z czasem zaczęła również rozumieć skalę krzywd, jakie mogła wyrządzić.

„Modlę się, żeby te wszystkie sztuki broni zostały przechwycone” – mówi dziś. – „Nie chcę mieć na sumieniu żadnego życia”.

Idź do oryginalnego materiału